poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Premiery miesiąca - wrzesień

 Hejka ;)

Witam w kolejnym odcinku mojej serii :) Będzie się pojawiała w ostatnim tygodniu miesiąca, a zaprezentuję w niej niektóre premiery książkowe i filmowe, które będą miały miejsce w nadchodzącym ;) Może nie wszystkie z tych książek znajdują się na mojej liście must-have i nie mam pewności, czy na wszystkie wymienione filmy wybiorę się do kina... Po prostu napiszę o premierach, które w ten czy inny sposób zwróciły moją uwagę, najpierw dam opis ze strony Empika lub Cinema City, żebyście się w miarę orientowali, a potem własny komentarz :)

KSIĄŻKI

Więzień labiryntu. Tom 2. Próby ognia - Dashner James
Próby ognia (wyd. filmowe)
Data premiery: 02.09.2015

Thomas był pewien, że ucieczka z labiryntu będzie oznaczała wolność dla niego i pozostałych Streferów. Ale Dreszcz jeszcze nie zakończył eksperymentów. Faza Druga się rozpoczyna. Czas na próby ognia. Streferzy mają dwa tygodnie, aby przejść przez Pogorzelisko - najbardziej spaloną część świata. Ale Dreszcz przygotował im na tej drodze wiele niespodzianek. Ich przyjaźnie zostaną wystawione na próbę. Wzajemne zaufanie zostanie zniszczone. Muszą być gotowi na wszystko tym bardziej, że pojawiło się też nowe zagrożenie – inna grupa, której przetrwanie zależy od unicestwienia Streferów. A są zdeterminowani, aby przetrwać.

Już od dawna posiadam wydanie z filmową okładką, więc tego już nie będę kupować. A szkoda, bo to podoba mi się o wiele bardziej i zdecydowanie lepiej oddaje klimat książki. Coś w sam raz dla tych, którzy przed obejrzeniem ekranizacji chcieliby się zapoznać z książkowym pierwowzorem drugiej części trylogii Więzień labiryntu, tak jak to było ze mną w zeszłym roku, kiedy do kin weszła pierwsza część :)

Tease. Nikogo nie zabiłam
Data premiery: 09.09.2015

Powieść, która porusza aktualny problem przemocy psychicznej w szkole.
Książka inspirowana prawdziwymi zdarzeniami, którą trzeba przeczytać, i o której należy rozmawiać.
Sara i troje innych uczniów liceum zostało oskarżonych o psychiczne znęcanie się nad swoją koleżanką, które w konsekwencji pchnęło ją do popełnienia samobójstwa. Sara jest napiętnowana i uznana za winną przez swoich kolegów, miejscową społeczność i media.
W wakacje poprzedzające klasę maturalną, między spotkaniami z prawnikami i sądową psychoterapeutką, Sara musi się zastanowić nad wydarzeniami, które doprowadziły do tej tragedii. 
Jaką rolę w niej odegrała? Czy znajdzie sposób, aby pójść dalej mimo poczucia, że jej życie się skończyło?

Zaciekawiła mnie ta pozycja. Nie czytałam zbyt wielu powieści o tej tematyce, więc może warto to kiedyś zrobić, tak dla odmiany?


Dziedzictwo ognia
Data premiery: 23.09.2015

Celaena Sardothien przeżyła już wiele – brutalne szkolenia, niewolę, turniej o pozycję Królewskiej Obrończyni… Tym razem jednak przyjdzie się jej zmierzyć z własnymi demonami, z ciężarem jej dziedzictwa. Aby uzyskać informacje – kluczowe w wojnie z okrutnym królem Adarlanu – musi nauczyć się panować nad ogniem, który nosi w sobie. Podczas gdy codziennie ćwiczy pod czujnym okiem nieśmiertelnego Rowana, król wciela w życie kolejne z jego mrocznych planów. Jednak i na dworze władcy zawiązują się sojusze, mające na celu zakończenie jego panowania i przywrócenie magii na kontynencie.
Celaena, nieświadoma tego, co się dzieje w Rifthold, ma jeden cel – dostać się do legendarnego Doranelle, którym rządzi Maeve, i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Jak jej władca zdołał usunąć magię? Co zrobić, by ją przywrócić? Jednak opanowanie jej mocy to niejedyna rzecz, z którą będzie musiała się przedtem zmierzyć – król Adarlanu już o to zadbał. Czy dziewczynie uda się wyjść cało z koszmaru, jaki zgotował jej władca pozbawionego magii kontynentu? Co jeszcze planuje król? I jaki los czeka rebeliantów?

Przyznaję się bez bicia, że jeszcze nie czytałam żadnej książki z serii Szklanego tronu, a bardzo chciałabym się z nią zapoznać, ponieważ wiele dobrego o niej słyszałam. Hmm, może zażyczę sobie pierwszą część jako jeden z prezentów urodzinowych, a urodziny obchodzę we wrześniu właśnie :)



W sieci umysłów
Data premiery: 30.09.2015

Michael jest graczem. I – jak większość graczy – więcej czasu niż w realnym świecie spędza w wirtualnej rzeczywistości VirtNet. Do VirtNetu można wejść i umysłem, i ciałem, a jeśli jesteś hakerem, czeka cię jeszcze więcej zabawy. Bo przecież najfajniej jest łamać zasady, prawda?
Ale pewne reguły powstały nie bez powodu… Kiedy jeden z hakerów zaczyna seryjnie mordować, rząd wie, że aby go schwytać, potrzebny będzie równie dobry haker. I to właśnie Michael wygląda na osobę, która może włamać się do najbardziej skomplikowanego systemu na świecie. Jeśli zgodzi się podjąć tej misji, będzie musiał wejść do VirtNetu nigdy nieodkrytymi ścieżkami. I uważać, aby nie stracić z oczu bardzo cienkiej granicy między grą a rzeczywistością…

Kolejna seria Jamesa Dashnera! Może to chociaż trochę umili nam, fanom Więźnia labiryntu oczekiwanie na prequer The Kill Order (którego premiera miała mieć miejsce już w czerwcu, tak na marginesie). Swoją drogą, podoba mi się tematyka graczy i hackerów. Czytałam kiedyś taką książkę, a mianowicie Insygnia. Wojny światów i wywarła na mnie duże wrażenie. Ciekawe czy też tak będzie z powieścią Dashnera :)

FILMY

Karbala
Data premiery: 11.09.2015

„Karbala” to opowieść o jednej z najbardziej bohaterskich bitew w najświeższej historii polskiej armii. Islamscy terroryści zgotowali polskim i bułgarskim żołnierzom prawdziwe cztery dni piekła. W muzułmańskie święto Aszura zaatakowali ratusz miejski, w którym przetrzymywani byli aresztowani rebelianci.
Kiedy tłum dżihadystów zbliżał się do City Hall, na placu boju pozostał jedynie niewielki oddział polskich i bułgarskich żołnierzy. 80 prawdziwych bohaterów, mających zapasy jedzenia oraz amunicji wystarczające tylko na 24 godziny, stanęło oko w oko z rozwścieczonym i gotowym na wszystko tłumem uzbrojonych terrorystów. Heroiczna postawa, determinacja i wola walki sprawiły, że polsko-bułgarska formacja nie tylko wygrała bitwę, ale wyszła z niej bez straty ani jednego żołnierza.

Lubię od czasu do czasu obejrzeć jakiś film wojenny, a teraz będzie ku temu świetna okazja. Ostatnio w tej tematyce oglądałam Snajpera, a to było już trochę dawno :)

Wizyta
Data premiery: 11.09.2015

Mroczny, pełen zaskakujących wydarzeń film opowiada historię wizyty dwojga nastolatków, którzy spędzają kilka dni u dziadków. Dziadków, których nigdy wcześniej nie widzieli. Niezrozumiałe, dziwne, niepokojące zachowanie babci i dziadka jest wynikiem przerażającej tajemnicy...

Muszę przyznać, że po obejrzeniu zwiastunu ten film mnie zaintrygował. Wygląda na dość ciekawy thriller... Kto wie, może kiedyś zdecyduję się go obejrzeć ;)







Więzień labiryntu: Próby ognia
Data premiery: 18.09.2015

Druga z cyklu ekranizacji bestsellerowych powieści Jamesa Dashnera, thriller science fiction, którego akcja rozgrywa się w świecie dotkniętym wielkim kataklizmem. Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania.Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają swoje dawne życie. W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu…

Oczywiście tego filmu nie mogło tutaj zabraknąć, w żadnym wypadku! :) Całą trylogię książkową mam już za sobą od dobrych kilku miesięcy, więc jednak trochę się na niego naczekałam. Jednak postaram się nadal praktykować moje podejście, które wypracowałam sobie jakiś czas temu: nie porównywać obsesyjnie z książką i nie denerwować się, że czegoś tam nie uwzględniono w ekranizacji. Zresztą po takim czasie i tak już nie pamiętam wszystkich szczegółów z książki, a nie zamierzam jej sobie "odświeżać". W każdym razie jestem ciekawa, jak ta część wypadnie. Ponadto, dzięki temu filmowi poznałam jednego ze swoich ulubionych aktorów, Dylana O'Briena, a teraz znowu będę miała okazję zobaczyć go na dużym ekranie :D

To wszystko :) A na jakie wrześniowe premiery Wy czekacie? Czy są to jakieś z tych, które wymieniłam? Ach no i przepraszam za opóźnienie, ten post miał się pojawić o wiele wcześniej w niedzielę. Miałam spontaniczny wyjazd z rodzinką i nie było mnie w domu, ale powiem Wam, że byłam między innymi w kinie, a to oznacza, że na blogu za niedługo pojawi się jego recenzja :)

Do następnego! :D

Tessa

sobota, 29 sierpnia 2015

Zeszyt z cytatami #6

Hejka hej ^^

Wiem, że to już drugi post dzisiaj, ale niestety czas nas goni :). Już w poniedziałek dowiecie się, dlaczego (wtedy też czekają Was dwa posty, przygotujcie się ^^), a tymczasem przedstawiam Wam kolejną porcję cytatów. Pochodzą one z książki Brandona Sandersona "Stalowe serce". Jeśli jeszcze ktoś nie widział recenzji, to zapraszam Was tutaj

Aha, i znowu robiłam tylko za siłę roboczą do przepisywania, wszystkie cytaty zostały wybrane przez Tessę, tak więc jej należą się podziękowania :). Bez zbędnego przedłużania, oto i one ^^



Jak Wam się podobają? Zachęciły Was do sięgnięcia po tę pozycję? :) Powiem Wam szczerze, że podczas ich przepisywania poczułam chęć przeczytania tej książki, może kiedyś po nią sięgnę? :)

A tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

Stalowe Serce - recenzja książki

Cześć! :)

Nareszcie miałam okazję przeczytać książkę, którą znalazłam w lipcowym Epikboxie - mowa oczywiście o Stalowym Sercu! :) Jest to pierwsza część trylogii Mściciele. Niestety, jak na razie tylko ten tom miał swoją premierę w Polsce... No cóż, zapraszam do recenzji, bo na pewno jesteście ciekawi :)

Dziesięć lat temu na niebie pojawiło się ciało niebieskie zwane Calamity. Spowodowało to przemianę niektórych ludzi w Epików, superbohaterów o niespotykanych dotąd mocach. Tak naprawdę jednak wcale nie byli tacy "super" - to bezwzględni zabójcy terroryzujący społeczeństwo. Byli tak potężni, że objęcie władzy nie stanowiło dla nich problemu. Nikt nawet nie próbował im się przeciwstawiać.Główny bohater, David Charleston widział jak najpotężniejszy z nich, Stalowe Serce (zdawałoby się, że niepokonany), został zraniony. Tylko Mściciele podejmują się zabijania Epików i do nich David zamierza się przyłączyć.

Na pewno wspominałam już kiedyś, że bardzo chciałam zapoznać się z twórczością Brandona Sandersona. Zatem Stalowe Serce było moim pierwszym "spotkaniem" z tym autorem, i na pewno nie ostatnim! Muszę przyznać, że ta powieść jest jedną z najlepszych młodzieżówek, jakie czytałam, między innymi dzięki ciekawemu pomysłowi na fabułę. Chociażby sam motyw Epików. Oczywiście zostały zachowane najważniejsze elementy dystopii, m. in. państwo, w którym przeciętni obywatele nie mają łatwego życia czy rygorystyczne rządy. Zostały one przedstawione w bardzo oryginalny sposób. Miasto zwane Newcago zamienione w stal, Słońce, które nigdy nie wschodzi i przerażający Epicy - całość tworzy niepowtarzalny, pełen grozy klimat.

Muszę również pochwalić styl pisania autora. Jak wiecie, wiele dystopii jest napisanych przez debiutujących pisarzy, więc z tym aspektem różnie to bywa. Jednakże Sanderson już niejedną powieść napisał przed Stalowym Sercem. Z czystym sumieniem przyznaję, że jest to jedna z najlepiej napisanych młodzieżówek w tej tematyce. Krótko mówiąc, styl jest jasny, przejrzysty i ani trochę chaotyczny. Z łatwością możemy sobie wyobrazić wszystkie miejsca i sytuacje, jakie autor przedstawił w książce.

Z tą powieścią z pewnością nie możemy narzekać na nudę. Akcja gna naprzód od samego początku i trudno choćby o chwilę wytchnienia! Nie brakuje też scen tak spektakularnych, że aż trudno się nie uśmiechnąć podczas czytania i momentów, które na długo zostaną w naszej pamięci. Mnóstwo akcji i mnóstwo sytuacji zarówno radosnych, jak i smutnych.

A jak ma się sprawa z bohaterami? Poznajemy tutaj między innymi Davida, narratora powieści. Chłopak przez znaczną część swego życia zbierał wszelkie informacje o Epikach, w tym także o Stalowym Sercu, aby zemścić się na nim za to, że zamordował jego ojca (spokojnie, to było opisanie już w prologu, więc to nie jest aż taki znowu spojler :P). Poza tym może nie jest aż tak ciekawą postacią... no dobra, był mistrzem tworzenia kiepskich metafor :) Przykładowo ...czuję się jak cegła zrobiona z owsianki czy też To przypomina... farmę bananów z bronią. Innym członkiem Mścicieli, który też czasem mnie rozbawił, był
Cody. Ogólnie wszyscy byli całkiem w porządku, no może jedynie Megan trochę mnie wkurzała, ale do niej też się później przekonałam.

Chciałabym jeszcze dodać kilka słów od siebie na temat okładki. Tak jak Luriko wolałabym, żeby więcej książek było wydanych w twardych oprawach, no ale... Nieważne, bardziej chciałam zwrócić uwagę na jej projekt graficzny. Różnie to bywa, kiedy polskie wydawnictwa biorą się za projektowanie okładek. Na szczęście w tym wypadku prezentuje się ona niesamowicie, jestem skłonna twierdzić, że nawet jeszcze lepiej niż zagraniczna. Zapiera dech w piersiach i świetnie oddaje klimat książki.

Podsumowując: miałam do czynienia ze wspaniałą książką, naprawdę. Pełną akcji i dopracowaną w każdym szczególe. Polecam wszystkim fanom dystopii i nie tylko! :) Tylko że drugiej części możemy się spodziewać najprędzej w 2016 roku :( No nic, zapoznam się w tym czasie z innymi dziełami Sandersona. Przy okazji chciałabym pogratulować redakcji Book Geek tak dobrego wyboru książki do lipcowego Epikboxa. Nie zawiodłam się, więc muszę jak najszybciej zamówić październikowy, bo z tego co wiem już istnieje taka możliwość :)

Trzymajcie się! :)

Tessa

czwartek, 27 sierpnia 2015

Proszę, pomóżcie mi -.-

Hejka hej ^^

Zbliża się rok szkolny wielkimi krokami (przepraszam, pewnie nie chcieliście tego słyszeć ^^). Tą krótką notkę kieruję do Was jednak w zupełnie innej sprawie.

Otóż dostałam możliwość zaopatrzenia się w jedną trylogię. Jak zapewne dobrze wiecie, ostatnio w takich wielkich tomiszczach wydano "Delirium" oraz "Dotyk Julii". Najchętniej zaopatrzyłabym się w oba wydania, ale niestety mogę zdecydować się na tylko jedno z nich :/ (kiedyś to nadrobię, nie martwcie się ^^).

Tak więc zapytuję Was, drodzy przyjaciele-czytelnicy-książkomaniacy. Którą trylogię zakupić najpierw? Która jest Waszym zdaniem lepsza i ją powinnam przeczytać najpierw? Proszę, pomóżcie mi wybrać -.-.

Czas mamy do 31 sierpnia (t.j. poniedziałek) najlepiej przed 14. Która trylogia zdobędzie więcej głosów, trafi na moją półkę, a później do recenzji ;).

Czekam na odpowiedzi, a tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :).

Luriko

(Mini) Book Haul #4

Hejka hej :)

Ja wiem, ja wiem, ja wiem, nie kupuje się nowych książek zanim nie przeczyta się tych, które się aktualnie ma na półkach, ale ja się nigdy nie trzymałam tej zasady ^^. Kiedy jestem w księgarni to po prostu nie potrafię i już :). Prawda jest taka, że mam w posiadaniu ogółem ponad 150 książek, z czego połowa z nich czeka na swoją kolei ;). Ale spokojnie, nadrabiam to, bez paniki ;).

Historia tego Book Haul'u jest taka, że byłam wczoraj na swoim pierwszym spotkaniu z nową klasą (nawet połowy nas nie było, ale uważam, że są sympatyczni). Ale nie o tym rozmawiamy. Mając jeszcze trochę wolnego, niespożytkowanego czasu przed spotkaniem zaszłam sobie do Empiku odebrać książkę zamówioną kilka dni temu. Ale na jednej się nie skończyło, bo od razu wzięłam też drugą XD. Tak więc przedstawiam Wam moje zdobycze:

 - "Książę i gwardzista" Kiera Cass

Ostatnio mówiłam o tej książce, więc kiedy zobaczyłam ją na półce, po prostu musiałam ją mieć ^^. Nie będę więcej tutaj o niej opowiadać, a zainteresowanych zapraszam do wspomnianego wcześniej posta, o tutaj dokładnie :).

- "Maszyna do pisania. Kurs kreatywnego pisania" Katarzyna Bonda

Dobrze, nie będę przed Wami dłużej tego ukrywała. Uwielbiam pisać opowiadania i dłuższe historie. I zamierzam się w tym doskonalić. To moje hobby ^^. A ta książka otrzymała bardzo dobre recenzje, więc może coś przydatnego z niej wyciągnę :).

I to tyle jak na razie, mam nadzieję, że podobają Wam się moje nowe zdobycze :). Słyszeliście o nich? Co o nich sądzicie? A może ktoś już przeczytał i chciałby podzielić się swoimi wrażeniami? ;) Lubię utrzymywać z Wami kontakt, tak więc piszcie śmiało :).

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :)

Luriko

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Poniedziałek z Selekcją


Hejka hej :)

Dzisiaj mam dla Was troszeczkę bardziej książkowy temat niż ostatnio :). Chciałabym z Wami porozmawiać na temat popularnej ostatnio serii, a mianowicie Selekcji autorstwa Kiery Cass, jak widać to w tytule. Liczy ona sobie w tej chwili 4 tomy:
Rywalki
Elita
Jedyna
Następczyni

Jest jeszcze jeden mały tomik z dwiema dodatkowymi nowelkami, a dokładniej:

Książę i gwardzista

Przyznam się szczerze, że przeczytałam dopiero pierwszą część, ale na mojej półeczce czekają już dwie następne, ponieważ po tej pierwszej książce zagłębiłam się w ten świat jak w mało który. Chociaż muszę się przyznać, że na początku bardzo nie chciałam zabrać się za tę serię, głównie z powodu okładki, która mnie zniechęcała (księżniczki i inne takie sprawy). Jednak bardzo spodobała mi się ta książka i polecam ją szczególnie fanom "Igrzysk Śmierci" (tak... wszystko ostatnio je przypomina...). 

Nie wiem, czy komukolwiek trzeba przybliżać zarys fabuły tej serii, ale tak w razie gdyby ktoś nie wiedział, to to zrobię :)

Do Eliminacji zostaje zaproszonych 35 dziewczyn, dla których jest to szansa ich życia. Mogą w ten sposób uciec od kastowego społeczeństwa do pałacu z ich marzeń. Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla młodego, czarującego księcia Maxona. Każda dziewczyna chce być tą jedyną. Poza Americą Singer. To dla niej koszmar. Oznacza konieczność rozstania z Aspenem - jej sekretną miłością - oraz opuszczenie domu po to, by bić się o koronę, której wcale nie pragnie. Jednak gdy spotyka Maxona, zaczyna sobie zadawać pytanie, czy aby na pewno chce wrócić do domu? Może to życie będzie lepsze od tego, o którym marzyła?

I jak, tych co nie czytali zachęciłam trochę do tej serii? A co o niej myślą Ci, którzy mają już chociaż pierwszy tom za sobą? Zachęcam do dzielenia się swoją opinią :). No i na razie to tyle ;).

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :).

Luriko

sobota, 22 sierpnia 2015

Moje początki recenzenckie

Cześć Wam ^^

Oto już druga niespodzianka, jaką dla Was przygotowałam w dzisiejszym tygodniu :). Bo ten nasz mały blog taki troszkę smutny, nic na nim świeżego ostatnio, tylko stare rzeczy... A ja nie lubię patrzeć, kiedy ktoś (lub coś XD) siedzi i płacze, więc postanowiłam mu pomóc wyjść z tego dołka :).

Mogłabym od razu przejść do sedna i po prostu pokazać Wam to, co przygotowałam, ale czuję się zobowiązana do przedstawienia zaistniałych przy tej sprawie okoliczności. Otóż przeglądałam ostatnio mój wielki segregator, w którym przechowuję świadectwa, dyplomy i różne inne takie pierdoły, i znalazłam coś, co zmusiło mnie do myślenia. Nie wiem, czy dobrze robię, pokazując Wam to, ale liczę, że mnie nie wyśmiejecie :).

No ale pewnie ktoś już pyta, co to takiego jest właściwie. A jest to jedna z moich pierwszych recenzji, napisanych całkowicie i wyłącznie dla przyjemności (i do szuflady ^^). Chociaż próbowałam startować z nią do gazety, to niestety nie wyszło (ale próbować zawsze warto :D). Publikowałam także recenzje jako mała dziewczynka na blogu biblioteki i w szkolnej gazetce. Takie tak wprawki ^^.

Zatem, jest to recenzja serii "Fullmetal Alchemist", zarówno mangi jak i anime. Ostrzegam, minęło kilka lat (może 2 albo 3 lata) od czasu, kiedy ją napisałam, więc proszę, nie krzyczcie na mnie ;). Jeśli jeszcze ktoś ma ochotę zapoznać się z moimi dziecięcymi wypocinami, to zapraszam do czytania! :)

*     *     *     *     *

Lekcja pozbawiona bólu niczego Cię nie nauczy...

Kiedy byliśmy dziećmi, świat mienił się wszystkimi kolorami tęczy i emanował spokojem wymieszanym z bezgraniczną radością. Wszystko było takie proste. Spędzaliśmy czas z przyjaciółmi, rodziną i swoimi dziecięcymi marzeniami. Wydawałoby się, że tak będzie zawsze. Czy aby na pewno?

Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.

Zapewne już większość z Was wie, o czym będę pisać. Tak, tę recenzję poświęcę mandze "Fullmetal Alchemist". Ale znajdą się też tacy, co powiedzą: Ale o co chodzi? Przecież ta seria istnieje od jakiegoś czasu, to nie jest żadna nowinka, więc po co ta recenzja? I tu spieszę z wyjaśnieniami. Postanowiłam niejako przypomnieć Wam o istnieniu tej mangi z kilku powodów. Po pierwsze nie tak dawno JPF wydał ostatni tomik tej mangi po polsku. Po drugie w lutym pojawił się w internecie drugi z kolei film pt.: "Fullmetal Alchemist: The Scared Star of Milos". Po trzecie (i ostatnie) jest to moja pierwsza poważna recenzja, więc wybrałam serię, którą znam. Miejcie trochę wyrozumiałości ;). Dobra, koniec wyjaśnień. Teraz wróćmy do celu tej wypowiedzi...

"Nie będziesz tworzył człowieka..."

Edward i Alphonse Elric to bracia żyjący w szczęśliwej rodzinie. Mama jest zawsze uśmiechnięta. Prowadzi gospodarstwo domowe. Tata to alchemik-maniak. Synowie kochają go, choć nigdy nie ma dla nich czasu. Mogłoby tak pozostać na zawsze, ale kapryśny los postanowił to zmienić...

Pewnego dnia ojciec odszedł. Niedługo potem matka chłopców umarła targana ciężką chorobą. To był straszny cios dla dziesięciolatków. Zamieszkali u przybranej babci oraz ich oddanej przyjaciółki, Winry. Jednak tęsknota za ukochaną mamą była silniejsza od chęci rozpoczęcia nowego życia. Bracia postanowili nauczyć się alchemii i za jej pomocą przywrócić ją do życia. Niestety w trakcie transmutacji coś poszło nie tak, w rezultacie czego Alphonse stracił całe ciało, a Edward lewą nogę. Ostatkiem sił Edowi udało się sprowadzić duszę brata do pustej zbroi stojącej w pobliżu, ale zapłacił za to odpowiednią cenę. Mianowicie oddał swoją prawą rękę. Od tej chwili nic już nie było takie, jak wcześniej.

Niedługo potem braci odwiedził pewien wojskowy. Zaproponował im służbę w armii, Edowi zostanie państwowym alchemikiem oraz możliwość poszukiwania sposobu na odzyskanie dawnych ciał. Oczywiście przystali na tę propozycję. Edward zafundował sobie automatyczne zbroje zamiast utraconych kończyn. Tak oto zaczęła się pełna niespodzianek i niebezpieczeństw przygoda...

Zasada równowartej wymiany

Arcydzieło. Po prostu arcydzieło. Pani Hiromu Arakawa stworzyła coś, czego jeszcze w naszym mangowym światku nie było. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby jakiś mangaka podjął się wprowadzenia tak ciężkich tematów do swojego dzieła. Nie chodzi tu tylko o śmierć, zabijanie i utratę bliskich, ale o realistyczność. Świat przedstawiony jest bardzo podobny do naszego, tyle że wzbogacono go o naukę zwaną alchemią. Bohaterowie postępują tak, jak normalni ludzie. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię. Trudno to wyrazić słowami, ale za każdym razem, gdy zabieram się za czytanie alchemika, mam wrażenie, że normalny człowiek postawiony w podobnej sytuacji postąpiłby dokładnie tak samo. To wrażenie realizmu... Nigdy nie widziałam tego wcześniej w żadnym gatunku literackim, filmie czy czymkolwiek innym. Niektórzy mogą być innego zdania. Takie jest moje.

Kreska nie jest zbyt archaiczna lub męcząca dla oczu. Nie jest też niezwykła. Jest po prostu przeciętna, ale w niczym nie ustępuje wymyślnym rysunkom innych mangaków. Można się szybko przyzwyczaić.

Fabuła jest największym atutem tej mangi. Nigdy nie możemy być pewni co do zakończenia wątku, a już na pewno nie jest możliwym, aby ktoś z widzów przewidział zakończenie całości co do joty. Każda z postaci ma swoją własną osobowość, przeszłość oraz motywy działania. Stworzenie takiego czegoś jest naprawdę trudne. I w tym miejscu ukłony dla pani Arakawy. Nikt nie wymyśliłby tego lepiej.

Manga nie jest pozbawiona humoru, choć jego tematyka jest dość poważna. Teksty Eda typu: "Kto niby jest kurduplem!?" po prostu zwalają z nóg, a jeśli Winry choć raz na dzień nie uderzyłaby Eda kluczem francuskim w głowę, oznaczałoby to, że jest chora i trzeba ją zawieźć do lekarza. Tutaj należą się oklaski dla tłumacza, który tak dobrze oddał to, co autorka napisała w swoim ojczystym języku. Wielkie dzięki, panie Pawle i reszto ekipy XD.

"Nie będziesz tworzył złota..."

Arcydzieło arcydziełem, ale każda seria ma swoje minusy tak samo jak plusy. W przypadku "Fullmetal Alchemist" minusem jest lekka schematyczność. Walka dobra ze złem, gdzie dobro wygrywa, bohater w każdej bitwie musi oberwać, ale wygrać, główny zły ma swoich pomagierów itp. Jednak te minusy nie przeszkadzają w docenianiu plusów.

Kolorowe lepsze

Teraz króciutko o anime. "Fullemtal Alchemist" zgadzał się fabułą mangi, ale w pewnym momencie zaczął tworzyć swoją własną historię, w efekcie czego narodzili się inni bohaterowie, niektórzy z mangi w ogóle się nie pojawili, a wątki i zakończenie różniły się diametralnie od oryginału. Większość fanów była zawiedziona, więc w ramach rekompensaty stworzono nowe anime. Nosi ono tytuł "Fullmetal Alchemist: Brotherhood". Dopiero w nim opowieść została przedstawiona z niewielkimi zmianami. Dlatego skupię się na tej drugiej serii.

Co tu dużo mówić. "Fullmetal Alchemist: Brotherhood", tak samo jak manga, jest arcydziełem. Muzyka świetna, a animacja przystępna. Bardziej gustuję w rysunkowych dziełach, więc w tym temacie zostawiam Wam wolną rękę. Sami sprawdźcie, czy Wam się podoba, czy nie.

"Alchemicy, wszystko co robicie czyńcie dla dobra ludu..."

Podsumowując, manga "Fullmetal Alchemist" jest dziełem godnym polecenia. Myślę, że każdy otaku powinien chociaż ją kojarzyć. Oczywiście nie mówię, że spodoba się wszystkim, ale większość powinna znaleźć coś dla siebie. Zresztą, co komu szkodzi obejrzeć odcinek czy przeczytać tomik? Zapewniam, że nie pożałujecie ;)

*     *     *     *     *

No, i to by było na tyle :). Z perspektywy czasu widzę, że jest to chyba jedna z moich gorszych prac (jeszcze na bieżąco przy przepisywaniu tyle błędów poprawiałam...). Dlatego tym razem nie będę Was pytać, co o tym sądzicie, bo chyba nie chcę tego wiedzieć :). Za to zapytam, jak wyglądały Wasze recenzenckie początki? Gazetka szkolna, a może szuflada? Jestem bardzo ciekawa i zachęcam do podzielenia się swoimi wspomnieniami :).

Tak więc nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ;).

Luriko
  

piątek, 21 sierpnia 2015

(Mini) Book Haul #3

Hejka hej :)

A oto kolejna (przedostatnia, tylko tyle Wam zdradzę) niespodzianka w tym tygodniu na naszym blogu ^^. Mam Wam do zaprezentowania Book Haul, ale mini, ponieważ będą w nim tylko dwie książki, jednak do końca sierpnia raczej nie dostanę więcej książek, więc cieszmy się tym co mamy ^^. Najpierw jednak spieszę z wyjaśnieniami, jak to się stało, że te książki w ogóle trafiły w moje łapki.

Otóż praktycznie prawie tak długo jak sięgam pamięcią co roku w sierpniu organizuję sobie z moją mamą dzień wielkich zakupów. Moja mama mi niczego wtedy nie odmawia (oczywiście w granicach rozsądku :D) i sprawiamy sobie tyle przyjemności, ile tylko mamy ochotę. Generalnie powinnam sobie kupić wtedy więcej książek, ale pech chciał, że Empik w centrum handlowym akurat był przebudowywany i było w nim o połowę mniej asortymentu :/. Mimo wszystko książki są, więc nie narzekamy tylko oglądamy ^^.

A, no i bardzo ładnie dziękujemy mojej mamie za kupienie mi tych książek (i razem: DZIĘ-KU-JE-MY! :D). Kocham Cię, mamo <3.

"Wyspa skarbów" - Robert Louis Stevenson

Tę książkę kupiłam dlatego, że została na nowo pięknie wydana (twarda oprawa, yay ^^) i dlatego, że marzę, żeby ją przeczytać, od momentu kiedy dowiedziałam się, że była podstawą dla mojego ulubionego filmu Disney'a (jeśli ktoś uważnie czyta, wie, o jaki chodzi). 

Jest to historia o piratach szukających legendarnego skarbu kapitana Flinta. Bohaterem jest Jim Hawkins, który na tą wyprawę przypadkiem. Nikt się jednak nie spodziewa, że na pokładzie są dawni kamraci Flinta, chcący odzyskać utracone łupy. A skarb znika...

Co tu dużo mówić, już sam opis ma tak wiele wspólnego z moim filmem, że najchętniej już teraz zabrałabym się za jej czytanie :D. Ale niestety, już w tej chwili czytam 3 rzeczy na raz (niekoniecznie książki), więc muszę najpierw wyjść na zero. Ale nie mogę się doczekać ;).

"Łza" - Lauren Kate

Tą książkę kupiłam, ponieważ polecało mi ją wiele osób i z listy książek, które chcę kupić/dostać/zdobyć tylko ta była dostępna w tamtejszym Empiku :/. No nic, zobaczymy, co to za ziółko.

Przed śmiercią mama nauczyła Eurekę, żeby nigdy nie płakała. Teraz dziewczyna chce umrzeć. W jej życiu pozostał jedynie stary przyjaciel i spadek: medalion, list, tajemniczy kamień i starożytna księga, której nikt nie rozumie. Eureka ciągle też spotyka Andera, który chce ją ostrzec. Szybko okazuje się, że historia o dziewczynie ze złamanym sercem, której łzy zatopiły cały kontynent, nie musi być wcale fikcją...

Fabuła zapowiada się dość nietypowo, choć Lauren Kate nie urzekła mnie "Upadłymi". Muszę przekonać się na własne oczy, czy seria warta jest uwagi, czy wręcz przeciwnie. Dodam jeszcze, że niedawno była premiera 2 tomu, stąd szum wokół tych pozycji. Ale przecież spróbować nie zaszkodzi, co nie? :)

I to już wszystko na dzisiaj. Jak Wam się podobał ten Mini Book Haul? Czytaliście już te książki? A może dopiero chcecie przeczytać? Dajcie znać, co o nich myślicie w komentarzach :).

A na razie nie dajcie się i do zobaczenia już bardzo niedługo :).

Luriko

czwartek, 20 sierpnia 2015

Zeszyt z cytatami #5


Hejka hej :)

Jak zawsze po recenzji książki musi pojawić się lista naszych ulubionych cytatów wyciągniętych z tej pozycji :). Ten post dotyczy oczywiście "Eleonory i Parka" autorstwa Rainbow Rowell - recenzję znajdziecie tutaj, jeśli jeszcze ktoś nie miał okazji się z nią zapoznać ;). Dzisiaj jednak mamy dla Was z Tessą małą niespodziankę: otóż z racji tego, że czytałyśmy obie mniej więcej w tym samym czasie tę książkę (i ukazała się ona w serii "Z dwóch perspektyw"), tak więc cytatów z tej książki jest dwa razy więcej (po trzy sentencje na łebka :D). Cieszycie się? Bo my bardzo :)

Tak więc bez zbędnego przedłużania prezentuję Wam troszkę przy długą dzisiaj listę cytatów ;)







Tak wiem, zapomniałam o naszych podpisach, ale po sesji zdjęciowej zostało to niezwłocznie naprawione ;).

I co myślicie o tych cytatach? Które Wam się najbardziej podobają? A może macie jakieś inne ulubione cytaty z tej książki? Koniecznie dajcie nam o tym znać :). Nie przegapcie także jeszcze kilku niespodzianek, które czekają Was do końca tygodnia ;). 

Tak więc to wszystko na dziś. Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :).

Luriko

środa, 19 sierpnia 2015

Z dwóch perspektyw - Eleonora i Park


Po długiej przerwie w końcu publikujemy posta z naszej wspólnej serii, czyli Z dwóch perspektyw! Tym razem wnikliwej ocenie poddamy Eleonorę i Parka Rainbow Rowell. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ogólny zachwyt nad tą książką już dawno minął, co więcej, teraz oczy wszystkich czytelników literatury Young Adult i New Adult są zwrócone na Fangirl tej samej autorki i my również na nią polujemy (na książkę rzecz jasna, nie na autorkę :P). Jednak dopiero teraz udało nam się znaleźć okazję na przeczytanie Eleonory i Parka - tyle innych książek czekało, na pewno to rozumiecie. :) W takim razie może przejdę już do przedstawienia fabuły. ;)


Eleonora to rudowłosa dziewczyna o specyficznym stylu ubierania. Nie ma w życiu łatwo, ponieważ jest z tego powodu prześladowana w nowej szkole, ponadto pochodzi z patologicznej rodziny, a relacje z jej ojczymem są fatalne. Stosuje on przemoc wobec jej matki. Z kolei Park nie posiada takich problemów. Jedynie nie potrafi się oprzeć wrażeniu, że ojciec jest nim nieco rozczarowany. Uwielbia komiksy i dobrą muzykę, właśnie to połączyło go z Eleonorą.

Lubię od czasu do czasu zrobić sobie przerwę od fantasy i dystopii czytając takie obyczajówki, takie jak Eleonora i Park właśnie. Wielu ludzi wychwalało ją wręcz ponad niebiosa, przez co niektórych spotkało rozczarowanie. Dlatego postarałam się mimo wszystko nie mieć aż tak wygórowanych oczekiwań co do lektury tej książki, i myślę, że słusznie. To po prostu jedno z wielu romansideł dla młodzieży, ale i tak mi się podobała. :) Już na samym początku powieści dowiadujemy się, że związek tytułowych bohaterów nie przetrwa, co tylko wzmożyło moją ciekawość, chciałam się dowiedzieć, jaka była tego przyczyna. Nie było to do końca to czego się spodziewałam, zakończenie jak na mój gust troszkę przesłodzone, ale poza tym w porządku, autorka nie wyłożyła wszystkiego "kawa na ławie", za to możemy się domyślać sami, jak dalej potoczyły się losy Eleonory i Parka.

Książkę bardzo szybko się czytało, szczególnie pod koniec. Styl autorki jest prosty i przystępny dla młodzieży. Nie obyło się tutaj bez wulgaryzmów, co nadało książce realizmu, zwłaszcza w scenach z udziałem ojczyma Eleonory.

Kolejnym aspektem sprawiającym, że opowieść jest bardziej rzeczywista to niewyidealizowani bohaterowie. Przykładowo, Eleonora nie ma urody modelki i talii osy, jest najzwyczajniej w świecie pulchna. To z pewnością ją wyróżniło spośród wielu  niezwykle urodziwych książkowych bohaterek i ukazuje, że takie zwyczajne dziewczyny również mogą być obiektem pożądania.

Dodam też kilka słów na temat rzeczy, które niekoniecznie mi się mi się podobały czy też przeszkadzały podczas czytania. Po pierwsze, historia była opisana raz z perspektywy Eleonory, a raz Parka, ale w narracji trzecioosobowej. Moim zdaniem lepiej by to wyszło, gdyby autorka zastosowała narrację pierwszoosobową. Mogła też nieco bardziej rozwinąć wątek problemów rodzinnych Eleonory. Jeszcze jedno: akcja książki podobno miała miejsce w latach 80. Niestety tego klimatu nie dało się w ogóle odczuć, wydarzenia można by przenieść do czasów współczesnych i nie zrobiłoby to żadnej różnicy. Rzucenie nazw kilku zespołów i zamiana MP3 na walkmany (i nic poza tym) nie przyniosły oczekiwanego efektu.

Ogólnie rzecz biorąc, nie było to jakieś super arcydzieło, ale lekka młodzieżówka o pierwszej miłości. Polecam raczej młodzieży, do której jest skierowana, ale być może starsi czytelnicy też znajdą w niej coś dla siebie, zwłaszcza ci gustujący w historiach miłosnych. :) To była moja opinia. A co na temat tejże książki sądzi nasza kochana Luriko? ;)

Tessa

Nie lubię romansideł. Znaczy do niedawna nie lubiłam, bo teraz zaczynam się do nich przekonywać, ale wciąż nie są one moim ulubionym gatunkiem literackim. To, że w ogóle sięgnęłam po tą książkę spowodowane było aktualną sytuacją uczuciową. Ale nie żałuję wcale. A dlaczego?

Nie ma sensu drugi raz przybliżać czytelnikom fabuły (dzięki Tessa za wyręczenie mnie :D). Powiem jedynie, że książkę skończyłam w 2 lub 3 wieczory, po postu nie mogłam się oderwać. Najzwyczajniej w świecie bardzo szybko się ją czyta, a fabuła wciąga. Dlatego rozumiem fenomen tej książki. Ale do konkretów.

Były rzeczy, które mi się w niej podobały, jak i te, które mniej mi przypadły do gustu. Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to super, że Eleonora nie jest wyidealizowana, ale łapałam się na tym, że źle sobie ją wyobrażałam. Po prostu gruba dziewczyna nie pasuje mi do motywu biednego domu, w którym nie ma co jeść. Taki mały paradoks. Poza tym wątek z patologiczną rodziną dziewczyny pozostawił mi po sobie pewien niedosyt czy coś w tym stylu. Nie potrafię powiedzieć, czy jest to spowodowane brakiem czegoś, czy przeciwnie - nadmiarem. Po prostu chyba inaczej nakreśliłabym ten wątek.

Ponawiam swoje zawsze zadawane pytanie: gdzie jest twarda okładka?! Ta, która jest obecnie,, strasznie mnie denerwuje, ponieważ po dłuższym użytkowaniu (podróże, przenoszenie, noszenie w plecaku) ten dziwny papier pokrył się dziwnym nalotem, który przeszkadza mi pod palcami. Okładka była fajna, do czasu.

Natomiast bardzo podobała mi się narracja z dwóch perspektyw. Pozwala to zerknąć na związek nastolatków z każdej strony, a także zajrzeć w życie prywatne każdego z bohaterów. Nie ogranicza nas to, co bardzo przypadło mi do gustu.

Podobała mi się też końcówka. Prawdą jest, że pierwszej i tej najpiękniejszej miłości zawsze coś przeszkodzi, sama świetnie rozumiem bohaterów. Było może trochę smutne, ale do bólu prawdziwe. Ale tak naprawdę wydaje mi się, że jest ono otwarte. Autorka pozwala nam wybrać takie zakończenie, jakie nam odpowiada. Zostajemy pisarzami kontynuacji tej historii. I to jest piękne.

Polecam tę lekturę wszystkim w związkach oraz singlom, młodszym i starszym dorosłym, wielbicielom romansów, ale także tym, którzy rzadko po nie sięgają. Jest to lekka lektura i na pewno nie pożałujecie ani jednej chwili spędzonej z nią. Zero fikcji. Czysta młodzieńcza miłość i problemy. Nasze życie w pigułce. Ja nie żałuję.

To by było na tyle, jeśli chodzi o dzisiejszy niespodziankowy post z serią, której dawno nie było. Co o tym sądzicie? Czy czytaliście już książkę? Jakie są Wasze wrażenia? Czekamy na komentarze ;)

Nie dajcie się i do zobaczenia już niebawem :)

Luriko

wtorek, 18 sierpnia 2015

Zeszyt z cytatami #4


Hejka hej ^^.

Cały czas nadrabiam straty, ale w tym tygodniu mam nadzieję wyjdę już na czyste konto i zobaczycie wszystko to, co dla Was zaplanowałam. Tak więc nie gniewajcie się, praktycznie codziennie w tym tygodniu na blogu powinien pojawić się post i
przygotowałam także coś specjalnego, więc myślę, że będziecie zadowoleni :). Ale przejdźmy do rzeczy bez zbędnego przedłużania ^^.

Dzisiejsza porcja cytatów pochodzi z książki autorstwa Veronici Roth pod tytułem "Cztery". Recenzja pojawiła się na blogu już dość dawno, ale jak wiecie ostatnio z moim wolnym czasem jest trochę kiepsko (i jeszcze coś mi go perfidnie zżera, ale o tym kiedy indziej). Więc no, dopiero dzisiaj mógł się ukazać "Zeszyt z cytatami" (mimo że gotowy do zaprezentowania światu był już dość dawno...). Chyba nie macie mi tego za złe, co? :D. Jeśli ktoś jednak nie miał okazji zapoznać się z moją recenzją, to zapraszam Was tutaj. I znowu, bez zbędnego przedłużania zapraszam do zapoznania się z fragmentami, które wybrałam :).



I co o nich sądzicie? Mi osobiście najbardziej podoba się chyba ten drugi. Po prostu najbardziej do mnie przemawia ^^.

Prawdopodobnie jutro spodziewajcie się niespodzianki, którą przygotowałyśmy dla Was razem z Tessą :). Podpowiem tylko, że będzie to coś, czego dawno na tym blogu nie było, a być powinno ;). Pozostańcie zatem czujni i tego nie przegapcie :).

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ;)

Luriko

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Poniedziałek z organizacją


Hejka hej ^^

Tym razem jestem (mam nadzieję) na czas :). Mimo bardzo pracowitego weekendu postaram się dla Was coś tutaj nabazgrać ;). Szukając pomysłu na dzisiejszy post spojrzałam wstecz na naszego bloga i obserwowałam, czego jeszcze nie było. Ale patrząc na tytuł postu wiadomo już, że skończyłam z czymś, co jednak już było :). Nie uszło mojej uwadze, że przypadł Wam do gustu "Poniedziałek z zeszytem blogowym". No więc w takim wypadku należało się zastanowić, dlaczego tak się stało. Może także (jak ja) jesteście miłośnikami zeszytów i notowania? :') Piękne, chociaż mało prawdopodobne. Raczej doszłam do wniosku, że brakuje Wam pewnej dozy organizacji na Waszych blogach, a może także i w Waszym życiu. Więc oto wychodzę do Was z takim oto pomysłem :).

Wiecie już, jak wygląda mój zeszyt blogowy. To pierwsza z rzeczy, która pomaga mi w organizacji i motywuje do działania ;). Zapisuje w nim statystyki i daty opublikowania postów na dany miesiąc, ale także osobno najbliższe recenzje i książki, które chciałabym kupić/dostać/zdobyć w inny sposób. Czyli na zakupach w księgarni jest on moim niezastąpionym przyjacielem :D.

Kolejnym moim małym, uporządkowanym miejscem jest zeszyt, który również Wam pokazywałam przy okazji blogowego zeszytu, a mianowicie zeszyt z książkami, które już przeczytałam. Zapisuje tam tytuły, autorów i kategorie książek, oraz daty, kiedy skończyłam je czytać. Podobną funkcję pełni teraz u mnie konto na lubimyczytac.pl (widżet po prawej stronie ^^), ale chyba nigdy nie zrezygnuję z papierowej wersji. 

Jak wspominałam już, ostatnio kupiłam sobie nowy sprzęt (bo stary prawie wyrzuciłam przez okno, tak się zawieszał i nie dało się na nim pracować). To jest teraz także moje kolejne uporządkowane miejsce. Mam tutaj wszystkie swoje konta pocztowe (aż trzy ^^) zawsze szybko dostępne i na bieżąco aktualizowane, programy, dokumenty i zdjęcia, wszystko odpowiednio posegregowane i łatwo dostępne. Na swoim laptopie mam także kalendarz, jednak dopiero uczę się z niego korzystać i ciągle go aktualizuję. 

A jeśli już mowa o kalendarzu, przedstawiam Wam mój :). Jest on oczywiście papierowy i mieści wszystkie moje najważniejsze terminy i daty (choć zapewne będzie tego więcej w roku szkolnym ^^). Ten dostałam od mojej siostry i jak dotychczas sprawdza się dobrze, choć co nieco bym w nim zmieniła. Dostałam także od niej, jako uzupełnienie, notatnik do zapisywania list do zrobienia i takich tam innych rzeczy, który także bardzo dobrze się sprawdza. Mimo to na rok 2016 noszę się z zamiarem zrobienia sobie własnego kalendarza, który będzie miał tylko to, czego potrzebuję, taka idealna, spersonalizowana rzecz do organizacji. Jeśli moje plany się ziszczą, oczywiście będziecie jednymi z pierwszych, którzy zobaczą moje dzieło ;).


Nie korzystam z żadnych konkretnych metod, jak "zasada dwóch minut" czy inne temu podobne. Czasem lubię także zrobić coś spontanicznie, ale najważniejszą i chyba najbardziej sprawdzającą się metodą u mnie jest: najpierw obowiązki, potem przyjemności. Czyli dopiero kiedy skończę odrabiać lekcje i wykonywać domowe obowiązki, mogę zabrać się za książkę czy zagrać w jakąś grę. Lub wyjść z przyjaciółmi. Uwierzcie mi, to naprawdę działa, choć potrafi być uciążliwe ;).

Jeśli chodzi o książki, które posiadam na swoich półkach, to na nie także mam metodę. Ustawiam osobno te, które już przeczytałam i te, które dopiero przeczytam. Są także ustawione seriami, oczywiście. Poza tym nie układam ich ani alfabetycznie, ani kolorystycznie, ani wielkością. Po prostu znajdują swoje miejsce na półce i są :D. 

I to chyba wszystko, co mam dla Was na dzisiaj. Jeśli podobają Wam się tematy związane z organizacją, to mogłabym dla Was napisać coś w trakcie roku szkolnego. Ale tylko jeśli, oczywiście, mielibyście ochotę to czytać :D. Dajcie znać, co myślicie o takim pomyśle i jak Wam się podobał dzisiejszy post ^^.

A tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :).

Luriko

czwartek, 13 sierpnia 2015

Poniedziałek z Neilem Gaimanem


Tak tak, wiem wiem, jestem najgorsza... Zapomniałam Was poinformować, że wyjeżdżam i nie dam rady napisać "Poniedziałku z..." w terminie :'(. Jesteście na mnie mocno źli? Mam nadzieję, że nie, bo mam dla Was dobrą wiadomość :). Wyjechałam między innymi po to, aby sprawić sobie nowy sprzęt, na którym będzie mi się wygodnie pracowało. Tak więc mam już coś odpowiedniego i oczywiście lepiej będzie mi się pisało dla Was posty ^^. Tak więc "stay tuned" :D.

Ale może przejdźmy już do tematu, bo przecież na to wszyscy czekają tak naprawdę :). Wybierając temat na ten odcinek chciałam jak wcześniej poszerzyć swoją i Waszą wiedzę na temat naszych ulubionych autorów książek. Zatem wybór padł na Neila Gaimana tym razem. A dlaczego? :)

Otóż tak naprawdę tego autora odkryłam dopiero niedawno, oglądając jakiegoś booktubera. Kiedy zobaczyłam jego "Księgę cmentarną" na półce w księgarni po prostu musiałam ją mieć :). Nie jest może aż tak bardzo znanym u nas pisarzem, ale jego książki mają coś w sobie i wiedzą o tym Anglicy. Może przedstawię najważniejsze fakty o nim i jego dzieła (i może uda się uniknąć książkowej biografii jak przy Kingu :D). 

Zatem Neil Richard Gaiman urodził się 10 listopada 1960 w Anglii. Jest pisarzem, scenarzystą i redaktorem. Pisze głównie w gatunku fantasy i horror - powieści, opowiadania i komiksy. Przez niektórych uważany za postmodernistę, przez innych za jednego z najwybitniejszych żyjących autorów fantasy i science fiction. Wiele jego dzieł zostało zekranizowanych.

Z takiej głównej biografii to by było na tyle, powiem Wam tylko dla ciekawostki, że jego rodzina wywodzi się z Żydów. Ma dwie młodsze siostry, drugą żonę i trójkę dzieci. Jego twórczość przełożono na wiele języków. Dodatkowo zawsze chodzi ubrany na czarno i jest miłośnikiem kotów :). 

Do naszego zestawienia twórczości pisarza nie liczę tym razem komiksów i tego typu rzeczy, jedynie powieści i opowiadania. Enjoy ^^ 

Powieści:
 - "Dobry omen" (Good Omens, 1990) napisana wraz z Terrym Pratchettem
 - "Nigdziebądź" (Neverwhere, 1996)
 - "Gwiezdny pył" (Stardust, 1998)
 - "Amerykańscy bogowie" (American Gods, 2001)
 - "Koralina" (Coraline, 2002), ilustracje Dave McKean
 - "Chłopaki Anansiego" (Anansi Boys, 2005)
 - "InterŚwiat" (InterWorld, 2007) napisana wraz z Michaelem Reavesem
 - "Księga cmentarna" (Graveyard Book, 2008)
 - "Sandman: Senni łowcy" (Egmont 2008), opowiadanie bogato ilustrowane przez Yoshitaka Amano
 - "Odd i Lodowi Olbrzymi" (Odd and the Frost Giants, 2008), polskie wydanie: Mag 2010
 - "Ocean na końcu drogi" (The Ocean at the End of the Lane, 2013), polskie wydanie: Mag 2013
 - "Na szczęście mleko..." (Fortunately, the Milk... 2013), polskie wydanie: Galeria Książki 2013

Zbiory opowiadań:
 - "Dym i lustra" (Smoke and Mirrors, 1998)
 - "Rzeczy ulotne" (Fragile Things. Short Fictions and Wonders, 2006)
 - "M jak Magia" (M is for Magic, 2007

Już niedługo mam zamiar przeczytać "Księgę cmentarną", więc spodziewajcie się jej recenzji za jakiś czas :). 

I to już na razie wszystko, co mam dla Was na dziś. Jeszcze raz bardzo przepraszam i mam nadzieję, że takie niedopatrzenie więcej się nie powtórzy ;). Jak Wam się podobał dzisiejszy post? Czy aby nie za krótki, lub przeciwnie, za długi? Zapraszam do komentowania :)

Nie dajcie się i do zobaczenia już naprawdę niedługo :)

Luriko

wtorek, 11 sierpnia 2015

Informacja

Cześć, Luriko poprosiła mnie o poinformowanie Was o czymś. Otóż kolejny odcinek z serii Poniedziałek z który powinien być wczoraj, pojawi się dzisiaj lub jutro. To opóźnienie spowodowane jest jej wyjazdem. Za wszelkie utrudnienia przepraszamy :)
Trzymajcie się!

Tessa

niedziela, 9 sierpnia 2015

Cztery - recenzja książki

Co Wam mogę powiedzieć, no... Jestem Niezgodna i nie można mnie kontrolować ^^. Moja przygoda z tą serią zaczęła się od filmu (wiem, że to źle, do dzisiaj żałuję...), na który wyciągnęła mnie Tessa. I do dzisiaj jej za to dziękuję, bo mamy za sobą tyle wspaniałych chwil, jak nasz pierwszy Zjazd Niezgodnych... :). Więc, potem przeleciałam już wszystkie książki z trylogii, czekam na kontynuację ekranizacji. A te ostatnie opowiadania czekały sobie spokojnie na swoją kolej na półeczce. Pewnie zdecydowanie za długo, ale nareszcie udało mi się przez nią przebrnąć (zajęło mi to tylko dwa dni ^^). Ale bez dalszych i zapewne zbędnych wstępów przejdźmy do recenzji :).

Fabuła
Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Prawość, Serdeczność - na te pięć frakcji podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy 16-latek musi przejść test predyspozycji, a następnie w krwawej ceremonii wybrać frakcję. Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji - jak Tris i Tobias - jest Niezgodny i i musi zostać wyeliminowany...

Ta książka to zbiór czterech opowiadań pisanych z perspektywy Tobiasa - "Transfer", czyli moment, kiedy Tobias wybiera swoją frakcję, "Nowicjusz", czyli czas, kiedy Cztery przechodzi swój nowicjat, "Syn", kiedy to dostaje tajemniczą kartkę i wybiera się na spotkanie oraz "Zdrajca", kiedy decyduje się zdradzić Nieustraszoność, żeby żyć w zgodzie ze sobą. Na końcu książki znajduje się także zbiór trzech scen z Niezgodnej opowiedzianych z perspektywy Tobiasa.

Powiem szczerze, że jakieś wybitne to to nie było. Aczkolwiek bardzo ładne i zgrabne dopełnienie całej historii. Zaraz powiem, dlaczego. Opowieść i powody, dla których Tobias opuścił Altruizm są znane i zrozumiałe chyba dla wszystkich. Większość informacji z nowicjatu Cztery także znamy, chociaż to już było trochę bardziej zrozumiałe. Chociaż historii numer 3 mogliśmy się wcale nie spodziewać, to już pod koniec była ona całkiem przewidywalna, no a "Zdrajca" ma już miejsce w pewnym momencie Niezgodnej, więc wydarzenia pokrywają się, a jedynie widzimy je z troszeczkę innej perspektywy. Nie jest to nudne, to z pewnością nadal jest klimat Niezgodnych i całego tego świata, pozwala tam wrócić, kiedy chcemy. Brakuje mi tylko historii po zakończeniu Wiernej, jeśli wiecie, o co mi chodzi. Przyjemnie się to czytało, ale jest to raczej pozycja zagwarantowana tylko dla fanów :).

Moja ocena: 3,5/5

Bohaterowie
Trudno jest tutaj mówić jakkolwiek o bohaterach, bo są to jedynie opowiadania osadzone w świecie, który dobrze znamy, tak samo jak znamy bohaterów tam występujących. Wszyscy świetnie znają (i kochają) Cztery, podziwiają Tris, nienawidzą
Erudycji i Marcusa. Każdy z tych bohaterów został dokładnie przedstawiony i opisany w trylogii, więc autorka oszczędziła już zbędnych opisów. Za to nawet w tym tomiku czuje się, że bohaterom niczego nie brakuje. Można się z nimi utożsamić i żaden z nich nie sprawia wrażenia sztucznego. 

Moja ocena: 5/5

Opisy
I tutaj znowu mamy sytuację patową. Nie wiem, co mam powiedzieć o tych opisach. Nie są za długie, nie zanudzają czytelnika i pozwalają bardzo precyzyjnie postawić się obok głównego bohatera. Autorka świetnie wczuwa się w przeżycia naszej Czwórki i mamy wręcz wrażenie, że wchodzimy do jego głowy. Tak więc tutaj nic dodać, nic ująć. Może mogły by być tylko troszeczkę nieco bardziej barwne, ale mimo wszystko nie narzekam aż tak mocno. 

Moja ocena: 4,5/5

Styl autorki
W tej kwestii pani Roth nie można nic zarzucić. Wszyscy, którzy czytali "Niezgodną" wiedzą, o czym mówię. To jest taki styl, za którym idą miliony nastolatków. Sami dobrze wiecie, ile ta seria ma fanów na świecie. Czy to nie mówi samo za siebie? No owszem, może to słaby argument, ale nic na to nie poradzę, że seria Veronici Roth mnie urzekła i nie potrafię powiedzieć, dlaczego :). Może to ta pewna doza realizmu, jaką można wyczuć w jej książkach? Nie mam pojęcia, ale jej styl jest przyjemny w czytaniu i na pewno przypadnie do gustu większości z Was (jeśli oczywiście jeszcze tego nie zrobiliście :D).

Moja ocena: 5/5

Oprawa wizualna
Jak zwykle: DLACZEGO NIE WYDANO TEJ POZYCJI W TWARDEJ OPRAWIE?! Za granicą to potrafią ładne okładki dać i tak dalej, a u nas to co? Grrrr... Druga sprawa to prawdopodobnie sztuczne powiększenie czcionki, żeby książka wyglądała na grubszą i dłuższą. Jak wiecie, lubię duże i wyraźne czcionki, ale przesadzać też nie można. Za to strony oddzielające rozdziały od siebie są bardzo ładnie zaprojektowane. Marginesy także nie przeszkadzają, zatem moja ocena jest generalnie pozytywna. 

Moja ocena: 4/5
________________________________________________________________________________________________
Razem: 22/25

Podsumowując, jest to książka raczej dla fanów całej serii, niż dla kogoś, kto dopiero zaczyna tą przygodę. Zdecydowanie bardziej polecam najpierw zapoznać się z całą podstawową historią, a dopiero później, jeśli oczywiście seria nam się spodoba, z takim dodatkiem. Ale jeśli podobała nam się "Niezgodna", to śmiało możecie zabrać się za tą pozycję.

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :)

Luriko

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Poniedziałek z Disney'em

Hejka hej :)

Mimo kilku zawirowań i ogromnej ilości pracy z powodu upałów jak zawsze jestem tutaj dla Was w poniedziałek z kolejnym odcinkiem naszej stałej już serii. Może trochę późno, ale lepiej późno niż wcale ^^.
Dzisiaj chciałam z Wami porozmawiać o tej właśnie wytwórni i przy okazji wykonać coś na kształt TAGu książkowego związanego z tym właśnie nazwiskiem :).Więc zacznijmy może od początku.

Jako mała dziewczynka czekałam grzecznie w domu lub przedszkolu, kiedy rodzice gdzieś wyjeżdżali, ale opłacało się to, ponieważ zawsze dostawałam jedną lub nawet dwie kasety z bajkami ^^. I jak nie trudno się domyślić, były to głównie bajki Disney'a. Uwielbiałam je oglądać i na nich się wychowałam (mam nadzieję, że dobrze :D). 

Moimi ulubionymi bajkami nie były o dziwo historie typowe dla dziewczynek. Wolałam więcej przygód niż księżniczek (chyba że jedno łączyło się z drugim, jak Mulan), choć i te zdarzało mi się nałogowo oglądać :). Ale do sedna. Moimi ulubionymi bajkami były "Planeta Skarbów" oraz obie części "Atlantydy". I jeśli jeszcze ktoś nie słyszał piosenki z "Planety Skarbów", czyli "Jestem kimś" w wykonaniu Norberta Śliwki, o czym też mówiłam ostatnio, to natychmiast odsyłam na YT, żebyście nadrobili swoje zaległości. Jest to naprawdę ponadczasowa opowieść o dojrzewaniu i znajdowaniu własnej drogi. 

Zatem, przejdźmy teraz do TAGu, a mianowicie jest to Disney Book Tag, który znalazłam przypadkiem na blogu http://www.kolejnyrozdzial.pl/ . Uznałam, że tak mi się podoba, że chciałabym go zrobić, a więc zaczynajmy ^^. 


Mała syrenka - bohater, który jest wyobcowany lub czuje się nieswojo w sytuacji, w której się znalazł

Myślę, że tutaj pasuje mi Tris z "Niezgodnej" - kiedy trafia do Nieustraszoności próbuje się dopasować i nie do końca odnajduje się w nowym miejscu.

Kopciuszek - bohater, który przechodzi ogromną metamorfozę

Tutaj również najchętniej obsadziłabym Tris, ale tego nie zrobię. Zamiast niej chciałabym tutaj wstawić Prim z "Igrzysk Śmierci". Z bezbronnej małej dziewczynki staje się odpowiedzialną i odważną, młodą osobą. 



Królewna Śnieżka - książka, której bohaterowie diametralnie się od siebie różnią

Szczerze to nie wiem, jaką książkę tutaj wstawić, ale myślę, że zdecyduję się na Eleonorę i Parka. Dopiero co zaczęłam czytać tę książkę, ale już w tym momencie tytułowi bohaterowie są jak ogień i woda :).



Śpiąca królewna - książka, przy której zasnąłeś

Przyznaję się szczerze, że chyba nie pamiętam takiej książki. Jeżeli już przy jakiejś zasnęłam, to nie dlatego, że była nudna, tylko dlatego, że albo było późno w nocy, albo byłam bardzo zmęczona.



Król Lew - bohater, który w dzieciństwie musiał zmierzyć się z traumatycznym przeżyciem

Do tej kategorii nominuję Ezia z "Assassin's Creed. Renesans". Ale nie będę tutaj spojlerować, powiem Wam tylko, że gdyby mnie to spotkało, to chyba bym się nie pozbierała :(.


Piękna i Bestia - książka, której się obawiałeś, a okazało się, że jest wspaniała

Do tej kategorii bez zastanowienia nominuję pierwszą część serii "Diabelskich maszyn", czyli "Mechanicznego anioła". Nie chciałam jej czytać, a koniec końców okazało się, że bardzo dużo traciłam ^^.



Alladyn - bohater, którego życzenie się spełniło

I znowu mam problem, jakiego bohatera można by było tutaj obsadzić. Czy ja w ogóle znam taką postać? Może nominuję tutaj Katniss. Wiem, dziwne, ale spójrzcie na to z mojej strony: nie chciała, żeby ją wylosowali. I nie wylosowali. A co tam się później wydarzyło to już nie ważne ;).

Mulan - bohater, który udaje kogoś, kim nie jest

Myślę, że nominuję tutaj Williama Herondale'a, ponieważ wydaje mi się, że usilnie tłumi w sobie emocje i za bardzo udaje bad boya, a tak naprawdę jest mocno zraniony. 





Toy Story - książka, której bohaterów chciałbyś ożywić

Tutaj na 100% padnie na Nocnych Łowców, wszystkich po kolei, żebym mogła razem z nimi przeżywać te przygody ^^.


Następcy - ulubiony czarny charakter

Tutaj wygra Jeanine, ponieważ miała swoją charyzmę, pomysł i osobowość, ale za brakło jej jednak tego "czegoś", żeby wygrać :


I to by było na tyle na dzisiaj. Troszkę późno, ale chyba mi to wybaczycie? :). Widzimy się już nie długo i dajcie znać, co o tym myślicie :).

Nie dajcie się i do zobaczenia ;)

Luriko