poniedziałek, 28 września 2015

Poniedziałek z Camillą Läckberg


Hejka hej ^^.

Tak, nadal jest dzisiaj, wciąż jest poniedziałek ^^. Tym razem powracam do Was po tygodniu nieobecności z naszymi „Poniedziałkami z…”. Cieszycie się? :). Wiem, że tak ;). Ostatnim razem rozprawialiśmy na temat lektur szkolnych i ich istnienia, a dzisiaj chciałam znowu z Wami porozmawiać o autorze. Tym razem będzie to Camilla Läckberg.

Dokładnie Jean Edith Läckberg urodziła się w miasteczku Fjällbacka na zachodnim wybrzeżu Szwecji. Właśnie w tym miasteczku rozgrywają się wydarzenia jej najsłynniejszej serii. Była to niegdyś osada rybacka, a dziś jest to miejscowość turystyczna. Już jako mała dziewczynka podejmowała pierwsze pisarskie próby. Została absolwentką Szkoły Ekonomii i Prawa Handlowego, a po studiach przeniosła się do Sztokholmu, gdzie była ekonomistką. Jej brat, mąż i matka sfinansowali jej kurs pisania kryminałów, od tego właśnie zaczęła się jej przygoda z literaturą. A właśnie, ma dwójkę dzieci - Willego i Meję.

Jej najsłynniejszą serią jest oczywiście Saga o Fjällbace z P. Hedströmem i E. Falck. Liczy ona sobie obecnie 9 tomów, a są to:

Księżniczka z lodu
Kaznodzieja
Kamieniarz
Ofiara losu 
Niemiecki bękart
Syrenka 
Latarnik
Fabrykantka aniołków
Pogromca lwów

(Z powodu ograniczonych możliwości internetowych w internacie nie ma zdjęć wszystkich okładek, ale jeśli kogoś interesuje to na pewno sobie znajdzie ^^).

Osobiście nie czytałam jeszcze ani jednej książki tej autorki, ale moja siostra gorąco polecała mi jej twórczość, tak więc zamierzam się któregoś razu za nią zabrać ^^.

 I to na razie wszystko. Jeśli macie jakiegoś swojego ulubionego autora, o którym chcielibyście tutaj przeczytać? Jeśli tak, to dajcie mi znać :). I koniecznie podzielcie się swoimi opiniami na temat dzisiejszego posta ;).

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

sobota, 26 września 2015

Urodzinki ^^



Ach no tak! Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że Tessa ma dzisiaj urodziny! Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochana <3. Można tutaj składać życzenia, jeśli ktoś wyraża taką wolę :).

Następcy - recenzja filmu

Hejka hej!

Ech no, tak wiem, zaniedbałyśmy trochę sprawę :/. Ale tym razem niech moim wytłumaczeniem
będzie wybity palec (polecam siatkówkę) i ogólnie biol-chem (macie ochotę posłuchać o chlorku kobaltu? Nie? Tak myślałam ^^). Ale, powracamy do Was w pełnej okazałości, a mianowicie czeka na Was jeszcze podsumowanie sierpnia, jedna moja recenzja, jeden mini book haul, Tessa także kończy książkę... Jednym słowem dużo :D.

A dzisiaj chciałam z Wami pogadać o najbardziej przeze mnie wyczekiwanej premierze tego roku. Opowiem Wam, dlaczego nie jest to ostatnia część Igrzysk Śmierci. Otóż na Kosogłosa w dużym przybliżeniu wiem, ile będę jeszcze czekać. A z Następcami było tak:

Dowiedziałam się o nich w wakacje i strasznie się nakręciłam. Uwielbiam filmy Disney'a, ale więcej o tym za chwilę. No więc kiedy dowidziałam się, że premiera będzie we wrześniu, to wprost nie mogłam wysiedzieć. I jakimś sposobem ubzdurałam sobie, że będzie ona dokładnie 4 września (jak to zrobiłam nie wiadomo, o takich sytuacjach w moim wykonaniu krążą już legendy XD). Więc tego 4 września w piątek wróciłam z internatu, usiadłam punktualnie o 18 przed telewizorem, a tam zaczyna lecieć zupełnie inny film! Co jest?! Patrzę w program i dowiaduję się, że muszę jeszcze czekać 2 tygodnie! No po prostu myślałam, że skoczę z mostu. I jeszcze niewiele brakowało, żebym dostała na niego szlaban (tego to już bym chyba nie przeżyła), ale to już odrębna historia :).

W każdym bądź razie 18 września o 18 obejrzałam w końcu Następców. Nasuwa się kolejne pytanie: dlaczego piszę recenzję dopiero teraz? Otóż dopiero co ochłonęłam. Zapytajcie Tessy, bo z tego mojego nakręcenia aż się rozchorowała w połowie tygodnia :D. Zdążyłam obejrzeć ten film już 4 razy. Tak, prawdziwy fan ^^.

Moim zdaniem film jest po prostu niesamowity. Mogłabym w kółko słuchać piosenek z niego (no może oprócz jednej, ale jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził :D), a bohaterowie są tak żywi i realistyczni, że czułam się, jakby wręcz wypowiadali moje kwestie ^^. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Polecam go wszystkim lubiącym płakać, śmiać się i pielęgnować swoje wewnętrzne dziecko ^^. 

A teraz mała ciekawostka, której dzieci oglądający ten film na pewno nie wyłapały. Wiedzieliście, że w filmie została wykorzystana piosenka z Pięknej i Bestii, tylko przerobiona w nowoczesny sposób? :) I to jeszcze właśnie przez syna Belli i Bestii. Nie wierzycie? Zapraszam do porównania ^^.

Wersja z Następców:


I oryginał:



A nie mówiłam ^^.

A teraz dlaczego w ogóle oglądam filmy dla dzieci. Bo mogę. Bo lubię. Bo chcę. Bo tak. Nie obchodzi mnie to, czy ktoś mnie za to skrytykuje. Disneya mogę oglądać na okrągło. Wracają wtedy do mnie wspomnienia z mojego dzieciństwa i czuję się po prostu szczęśliwa ^^. Ale bajki powstające lub oglądane przez mój rocznik były najlepsze. To właśnie takie klasyki, jak Piękna i Bestia, Kopciuszek, Śpiąca Królewna, Planeta Skarbów, Alladyn... Mogłabym wymieniać i wymieniać :). Dziś już takich nie produkują :/. Ech...

Podsumowując, zachęcam do zapoznania się z tym filmem ^^. Zaopatrzyłam się już także w prequel tej historii, Wyspę Potępionych, więc niedługo spodziewajcie się recenzji ^^. I znowu. Książka dla dzieci. Zabroni mi ktoś? :)

A na razie nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

poniedziałek, 14 września 2015

Poniedziałek z lekturami szkolnymi


Hejka hej ^^

Jak tam Wam idzie w szkole? :). Temat naszej pogawędki jest dzisiaj iście szkolny, dlatego pytam :). Ale jak widać także związany jest z książkami :D. Ale ale, może trochę teraz z naszego życia. Wróciłyśmy ładnie z Tessą z biwaku integracyjnego, było bardzo fajnie ;). Teraz mamy strasznie dużo prac domowych, ale jakoś dajemy sobie radę. Przejdźmy więc do sedna sprawy ^^.

Chciałabym dzisiaj z Wami porozmawiać o lekturach szkolnych. I w ogóle o szkole, bo ostatnio nasunęły mi się pewne przemyślenia. Tak więc zaczynajmy naszą zabawę ^^.

Na ostatnim polskim przerabialiśmy fragment tekstu Platona "Państwo". Wiecie, ten o jaskini i ludziach tam przykutych... No nieważne. W każdym bądź razie po kilkakrotnym przeczytaniu tego tekstu doszłam do pewnych wniosków. Mianowicie, że każdy widzi to co chce, człowiekiem oświeconym jest filozof i każdy inny człowiek, który będzie chciał dostąpić tej wiedzy, oślepnie od tego światła. Takie tam przemyślenia licealistki. Przychodzę na lekcję, dzielę się swoimi przemyśleniami i dowiaduję się, że bardzo źle myślę i mam myśleć i rozumieć ten tekst tak samo jak nauczyciel.

Zmierzam do tego, że dla mnie jest to niedorzeczne. Jeżeli jest polecenie: "Powiedz, jak rozumiesz przeczytany tekst", to powinniśmy to sami rozumieć, a nie tak jak wymaga tego od nas nauczyciel. A zapytał ktoś Platona? Czuję się przez to ograniczana i ogłupiana :/. No bo podobnie do tego, czy ja wiem, czy to akurat Platon miał na myśli? W szkole powinniśmy także uczyć się dochodzenia do własnych wniosków, takie jest moje zdanie.

A wracając do lektur szkolnych, moim zdaniem one także są już niewypałem i taka jest intencja tego
"Poniedziałku z...". Czy dobrze Wam się czytało "Krzyżaków" lub starożytne tragedie i komedie? Jeśli tak to oczywiście nic do Was nie mam, każdy ma swój gust, ale jeśli nie to witam w klubie. Dziecko zaczynające swoją przygodę z czytaniem od lektur szkolnych z góry jest przypisywane do kategorii tych, co w przyszłości nie będą lubili książek. Niektóre z lektur są już tekstami niezrozumiałymi dla nas, co jeszcze bardziej utrudnia sprawę. Owszem, znajdzie się kilka perełek, ale czemu nie możemy czytać tego, co chcemy i z tego pisać eseje i inne prace zaliczeniowe? A "Krzyżaków" przeczytamy w wieku 40-50 lat, kiedy (może) będziemy potrafili to zrozumieć. Amen.

Więc apeluję do wszystkich wyżej postawionych: może byśmy przeorganizowali listę szkolnych lektur? Tak, żeby szerzyć czytelnictwo, a nie wręcz przeciwnie? Jeśli mogę, to proszę o zastanowienie się nad taką opcją.

A jakie są Wasze odczucia w tej sprawie? Lubicie lektury szkolne? Macie swoją ulubioną (moja to Dzieci z Bullerbyn)? A taką, której nienawidzicie (za długo by wymieniać...)? Też macie takie odczucia na lekcji języka polskiego? A może na innych lekcjach? Dziękuję za uwagę i zapraszam do dyskusji ^^!

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :)

Luriko

poniedziałek, 7 września 2015

Poniedziałek z Simsami


Hejka hej ^^

Dzisiaj mam dla Was trochę luźniejszy temat (i nie związany z książkami, nie bijcie mnie :D). Ale i tak mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i nie będziecie się przy nim nudzić :).

Każdy z nas ma jakieś uzależnienie, przynajmniej ja tak uważam. Dla niektórych są to książki (jest to też jednym z moich uzależnień ^^), dla innych na przykład facebook lub po prostu smsowanie z przyjaciółmi. Nie mówię tu o takich głębokich i złych uzależnieniach, o których dorośli uwielbiają rozmawiać, jak alkohol, narkotyki czy papierosy. Można mieć także kilka uzależnień. Chciałam Wam właśnie dzisiaj opowiedzieć o jednym takim, oczywiście nie książkowym ;).

 Mogę śmiało powiedzieć, że nałogowo gram w gry komputerowe (chociaż może jest to trochę przesadne określenie, bo jednak nie gram codziennie i zawsze mam czas na najważniejsze rzeczy :D). Ostatnio z konsoli przerzuciłam się trochę na laptopa, a na nim mam właśnie The Sims 4. Chyba nikomu nie trzeba mówić, co to jest i na czym to polega :). To jedna z moich ulubionych gier, po prostu lubię kierować rodziną i budować im domy ^^. 

Moja aktualna rodzinka: Ninę, Henryka, Sebastiana i Amelkę. Nina i Sebastian to rodzeństwo, Amelka jest żoną Sebastiana, a Henryk (mam nadzieję) będzie mężem Niny. Dawid, brat Niny i Sebastiana ożenił się z siostrą Amelii, Anną, i wyprowadzili się do innego domku. Wszyscy są już młodymi dorosłymi, a Nina prowadzi sklep. Reszta ma oczywiście normalną pracę.

Może nie będę się już bardziej wdawać w szczegóły ;). Niestety nie mam dla Was zdjęć z mojego save'a, bo nie umiem screenów zapisać jako obraz :(. Jestem nieobeznana w takich sprawach ^^. Ale to nic, i tak mieliście okazję zapoznać się z moim nałogiem ^^.

Co sądzicie o dzisiejszym poście? Też macie takie nałogi? Jeśli tak, to bardzo chętnie posłucham o nich :D. I nie bójcie się, jak ja się przyznałam to wy też możecie ;).

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

P.S. Jutro jedziemy razem z Tessą na dwudniowy biwak, więc może dopiero w środę pojawi się nowy post, ale to też nie jest pewne. Z góry przepraszamy :(.

niedziela, 6 września 2015

Zeszyt z cytatami #7


Hejka hej ^^

Dzisiaj mam dla Was porcję cytatów z Wielkiego Błękitu autorstwa Veronici Rossi (czy tylko mi to nazwisko kojarzy się z Veronicą Roth?). Jak wiecie wszystkie cytaty wybrała dla Was Tessa (znowu jestem siłą roboczą :D). Jeśli jeszcze ktoś z Was nie widział recenzji tej książki, to serdecznie zapraszam Was tutaj. Tak więc bez zbędnego przedłużania mam zaszczyt zaprezentować Wam gwóźdź programy: cytaty ^^.




I co o tym sądzicie? Powiem Wam szczerze, że przeczytałam tylko pierwszy tom, ale polubiłam tę serię (szczególnie scenę "pachniesz fiołkami", jeśli ktoś wie, o co mi chodzi :D). Jak widać na załączonych obrazkach niektóre z nich przedstawiają ważne prawdy życiowe, czyli jakieś wartości ta książka sobą przedstawia ^^.

No nic, starczy tego paplania, mam nadzieję, że Wam również te fragmenty przypadły do gustu. Jak już stało się moją tradycją, nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

piątek, 4 września 2015

Wielki Błękit - recenzja książki

Cześć!

Co mogła robić Tessa w ostatnie dni wakacji? No jasne, że rozkoszowała się dobrą książką! :) A jak książka przeczytana, to i przychodzi czas na recenzję! :D Tym razem możecie przeczytać moją opinię na temat Wielkiego Błękitu Veronici Rossi, trzeciego tomu trylogii Przez burze ognia.
Aria i Perry poszukują Wielkiego Błękitu – miejsca, w którym nie występują zabójcze burze eterowe. Są już całkiem niedaleko celu, jednakże jego osiągnięcie wcale nie jest proste. Muszą uwolnić porwanego Cindera, bez którego przedostanie się tam jest niemożliwe i nakłonić do współpracy skłócone ze sobą od stuleci plemiona…

Podobał mi się ten tom. Podobała mi się ta trylogia. Naprawdę :) Jak wiecie, ostatnio popularnie są książki z dystopijną wizją przyszłości, a autorzy wciąż prześcigają się w kreowaniu takich światów przedstawionych. Veronica Rossi skupiła się na kataklizmach spowodowanych przez burze eterowe, mówiąc najprościej to ogień na niebie, takie wytłumaczenie dla tych, którzy nie czytali :) Motyw zupełnie nowego zjawiska atmosferycznego wypadł całkiem nieźle. Ostatnia część z pewnością dorównuje poziomem drugiej, a nawet jest od niej jeszcze lepsza. Nie brakuje zarówno akcji, jak i wspaniałych bohaterów. Ach, no i romansu w tle :)

Kolejną rzeczą, która mnie urzekła w tej powieści, jest jej klimat. To głównie dzięki niemu potrafiłam na długo zagłębić się w tę historię, zapominając o całym bożym świecie :D Po prostu ma w sobie to „coś”, co przyciąga do siebie czytelnika niczym magnes. Możliwe, że jest to spowodowane stylem piania autorki, jej umiejętnością wytworzenia klimatu. Powody jednak mogą też być inne, przybliżę Wam dwa najważniejsze w kolejnych akapitach :)

Bohaterowie! Wspominałam już, że są wspaniali? Przywiązałam się do silnej, a zarazem kobiecej Arii czy też uroczego i dojrzałego jak na swój wiek Cindera. Ale najbardziej uwielbiam przezabawnego i charyzmatycznego Roara (niestety w tej części z pewnych powodów jest nieco… przygaszony :( ) a Perry to już w ogóle ląduje na liście moich fikcyjnych mężów! :D Zawsze mężny i dzielny, a kiedy trzeba również czuły, opiekuńczy, kochający :) Która by nie chciała takiego faceta?! :D
Nie szaleję jakoś szczególnie za romansami, ale wątek romantyczny w tejże powieści najzwyczajniej w świecie mnie urzekł. Po prostu się ropływałam przy momentach Arii i Perry’ego :) Być może dla niektórych tego romansu byłoby ciut za dużo, ale w tej książce to uwielbiam i uważam, że bez tego to nie byłoby to samo :)

Muszę przyznać, że polubiłam tę trylogię. Z części na część jest coraz lepsza Na pewno mogę ją polecić wszystkim fanom młodzieżówek, zwłaszcza tym, którym nie przeszkadza subtelny, aczkolwiek czasami w pełni ujawniający się wątek miłosny. Tylko pamiętajcie: Perry jest mój! :)
Trzymajcie się!

Tessa

środa, 2 września 2015

Poniedziałek ze stresem - witamy w internacie


Hejka hej ^^. Tak, zdaję sobie sprawę, jak długo czekaliście na ten post. I tak, wiem, że to już chyba drugi raz, ale nie bijcie mnie :). Postaramy się to Wam razem z Tessą zrekompensować i czeka już na Was bardzo duuuuużżżżżżoooo nowych postów, ale spokojnie, wszystko w swoim czasie ^^.

Dzisiaj chciałabym porozmawiać z Wami o stresie. Może to nie jest temat bardzo związany z książkami, ale przecież nasi bohaterowie także czują stres, przeżywając swoje przygody :). Jest to bardziej związane z naszym obecnym położeniem i drugą częścią tematu tego posta: Witamy w internacie.

Może tak nie wyglądało, ale zmiana miejsca zamieszkania na większą część tygodnia (musimy wracać na weekendy do domu) jest stresująca. Nowi ludzie, zupełnie inna rzeczywistość. Mimo, że są przy nas opiekunowie musimy stać się samodzielni i stawić czoło codziennym wyzwaniom bez rodziców. Do tego jeszcze wspólne prysznice i (nie)domowe obiadki. Dawka stresu gwarantowana.

Jednak osobiście uważam, że wcale nie jest tak źle. Ludzie są tu naprawdę mili, posiłki da się przeżyć (a jeśli nie, to zawsze można sobie coś kupić) no i jesteśmy razem Tessą same w pokoju. Co prawda ciasny, ale własny. 

Stresem dla nas było także pójście do nowej szkoły, jaką jest liceum. I to jeszcze zupełnie nam nie znaną. I tutaj nasze obawy się szybko rozwiały – klasa jest naprawdę sympatyczna, nauczyciele wyrozumiali i starsi koledzy pomocni. Atmosfera sprzyja nauce (której naprawdę będzie dużo) i wieczornym spotkaniom z przyjaciółmi na dobrym filmie ^^. Dla każdego coś miłego.

A Wy? Co było dla Was najbardziej stresujące? Może też szliście w tym roku do nowej szkoły? A może do Waszej nowej klasy ktoś doszedł? Pamiętajcie: nie pastwimy się nad pierwszaczkami, bo nam naprawdę ciężko :). Czekamy z niecierpliwością na Wasze relacje z pierwszych dni w szkole (może czas zacząć już odliczać do wakacji?) :). W każdym razie jeszcze chyba przez tydzień codziennie będzie pojawiał się jakiś wpis, bo mamy tego naprawdę dużo ;). Staramy się dla Was ^^.

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

wtorek, 1 września 2015

Wybaczcie nam -.-

Wiem, nie było wczoraj "Poniedziałku z..." ale ja to wszystko nadrobię, jeśli nie dzisiaj, to jutro, obiecuję :). Ale powoli, dajcie mi się wytłumaczyć.

Jak wiecie, poszłyśmy z Tessą do liceum. Jest ono oddalone o 40 km od naszego miasteczka, więc mieszkamy teraz w internacie przy szkole. I przejdźmy teraz do sedna sprawy. Miało tutaj być wifi. Rozmawiałam już z osobami odpowiedzialnymi za to, powiedziałam jaka jest sytuacja i załatwią mi bezprzewodowy dostęp do internetu, ale dopiero w przyszłym tygodniu :(.

Teraz jestem w pracowni komputerowej, więc jako takie łącze mam. Nie martwcie się, posty i moje i Tessy będą stopniowo dodawane jeszcze w tym tygodniu :). Czeka na Was około 10 postów, tak więc bądźcie cierpliwi i przetrwajcie z nami ten początek roku szkolnego ^^.

Nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko