sobota, 31 grudnia 2016

Historia atakujących drzwi

Sylwestrowa historia o drzwiach


Pewnego sylwestra (2016 roku) gdzieś na Ziemi, w Europie, a dokładniej w Polsce kilka osób postanowiło zagrać w butelkę. Bowiem nudziło im się bardzo, a nie chcieli słuchać Disco Polo. Było wiele dziwnych zadań, np. robienie pompek, przysiadów, chowanie ciasta lub zjeżdżanie po kolumnie. 

Jedna z dziewczyn przed wykonaniem swojego zadania podeszła do drzwi od pokoju z zamiarem zamknięcia ich. Niestety nie zauważyła, że zostały one wcześniej wyjęte z zawisów przez pewnego idiotę. W ten sposób, kiedy pociągnęła za klamkę, drzwi na nią spadły.

Trzeba było widzieć jej zdziwioną minę, wyrażającą zaskoczenie i niedowierzanie z powodu ataku tych agresywnych drzwi.

Historia zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami.

~ wyzwanie zadane przez Kacpra

Luriko

środa, 14 września 2016

Uciekinier - recenzja książki

Hejka hej :)!

Oto kolejna książka jednego z moich ulubionych autorów. Dostałam ją od Tessy i nareszcie udało mi się ją przeczytać :). I nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej przy tej książce. Z resztą przeczytałam ją niesamowicie szybko. No, ale koniec tej paplaniny, czas zabrać się za recenzję.

Ameryka ze zdegradowanym środowiskiem naturalnym, podziałem na kastę biednych i bogatych, i wszechobecną telewizją Free Vee. Jedyną rozrywkę stanowią rozmaite teleturnieje i gry, których uczestnicy ryzykują życiem, gdyż rząd właściwie zalegalizował morderstwo. Przebojem jest prowadzona na żywo i rozbudzająca najgorsze instynkty gra Uciekinier. Zgłaszający się mają w niej szansę wygrać miliard dolarów - muszą jedynie przez trzydzieści dni zwodzić pogoń polujących na nich morderców, zwanych łowcami. No i wszechobecnej policji. Jak dotychczas nikomu się to nie udało.

Dla Bena Richardsa udział w tej grze to jedyny sposób na zdobycie pieniędzy potrzebnych do uratowania jego osiemnastomiesięcznej córki Cathy. Przechodzi pomyślnie testy umysłowe i sprawnościowe, i przystępuje do gry. Rozpoczyna się pościg. Przegrana przyniesie tylko śmierć. Ale zwierzyna okazuje się sprytniejsza od myśliwego...

Czy tylko mi opis fabuły kojarzy się trochę z Igrzyskami śmierci? Ale na pewno nie są to powieści identyczne. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że jest to historia jedyna w swoim rodzaju. Z pewnością jest to dotychczas najlepsza książka Stephena Kinga, jaką miałam okazję przeczytać. Wciągnęła mnie w swój świat bez reszty. Akcja wartko parła do przodu, często skręcając w bardzo nieprzewidywalnym kierunku. A zakończenie było szczególnie zaskakujące. Co tu dużo mówić, ta pozycja bardzo przypadła mi do gustu i serdecznie ją polecam ^^.

Bohaterowie także są nietuzinkowi. Szczególnie główny bohater - kochający ojciec i mąż, biedny, jednak piekielnie inteligenty. Na uwagę zasługują również osoby, które Richards spotyka na swojej drodze. Nie będę za dużo zdradzać, bo nie chcę spojlerować, ale przedstawiają oni grono wiarygodnych, prawdziwych postaci. Każdy z nich, żyjąc w tym podupadającym społeczeństwie i świecie, ukształtował swój niepowtarzalny charakter. Każdy ma swoje cele, wartości, marzenia... Nie zabraknie również czarnych charakterów, jednak, jak wszystkie postaci w tej książce, nie są oni wyłącznie źli (lub wyłącznie dobrzy). Słowem, pełna obsada zwykłych, prawdziwych, ale jednocześnie silnych i odważnych postaci.

Jeżeli chodzi o opisy, to nie ma co tutaj mówić. W końcu to przecież Stephen King. Są one pełne, ale równocześnie nie dłużą się podczas czytania. Wspaniale oddziałują one na wyobraźnię, pozwalając czytelnikowi przeżywać niebezpieczne przygody razem z Richardsem. Właśnie ta magia jest jedynym z czynników, dzięki którym tak uwielbiam warsztat Stephena Kinga.

O stylu autora również nie będę się zbytnio rozwodzić. To po prostu rzemiosło Stephena Kinga. Jego styl pisarski zawsze robił na mnie wrażenie. Choć może nie ma w nim nic odkrywczego czy oryginalnego, to ten autor zawsze potrafi mnie czymś zaskoczyć i zadziwić. Posługując się prostym i zrozumiałym językiem King opowiada niezwykle wciągające historie. Muszę koniecznie przeczytać jakiś horror jego autorstwa :).

Oprawa graficzna jest zadowalająca. Okładka jest naprawdę klimatyczna, czcionka odpowiednia do wygodnego czytania i marginesy nie są za duże. Aczkolwiek, jak zwykle, brakuje mi tu jednej rzeczy: twardej okładki :/. Ale za to jest ona usztywniana, co pozwala choć trochę zmniejszyć ryzyko uszkodzeń. No ale cóż, nie wszystko może być perfekcyjne.

Gorąco z całego serca polecam Uciekiniera wszystkim, którzy chcą zagłębić się w twórczość Stephena Kinga lub po prostu szukają książki pełnej akcji i sensacji, czasem przyprawiającej o ciarki. Daję jej 24/25 punktów :).

Jak w szkole? Ja już mam bardzo dużo roboty :/. Niestety, liceum to nie przelewki. Ale życzę wszystkim (i sobie!) jak najlepszych wyników i jak najwięcej czasu wolnego :).

A tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

poniedziałek, 5 września 2016

Witamy w internacie #2 - masz jedzenie?

Hejka hej ^^.

Jak Wam mijają pierwsze szkolne dni :). Ja już mam sporo roboty :/. Ale nie poddaję się tak łatwo ^^.

Dzisiaj opowiem Wam trochę na temat jedzenia w internacie. Niby błahy temat, ale tak naprawdę żywność jest jednym z towarów deficytowych tutaj. Dlaczego?

Otóż spieszę z tłumaczeniem. Jedliście kiedyś obiady na stołówce? Niewiele jest takich stołówek, w których dają dobre jedzenie. Od razu zaznaczam, że o wszystkim opowiadam ze swojej perspektywy, nie wiem jakie posiłki są w innych internatach, ale w mojej okolicy nie ma za dobrej stołówki. Jeżeli gdzieś u Was jest dobre jedzenie, to gratuluję i zazdroszczę :).

Co jednak zrobić, kiedy stołówka nie zaspokaja Waszych potrzeb? I tu zaczyna się zabawa. Większość internatów posiada pomieszczenie z lodówką, może nawet mikrofalą i kuchenką, szumnie zwane "kuchnią". W lodówce każdy może trzymać swoje jedzenie wymagające takiego przechowywania. Więc to jest jedno rozwiązanie - mieć w lodówce kilka przekąsek. Czy zrobicie zakupy, czy przywieziecie je z domu - wybór należy do Was :).

Ale niektóre produkty nie wymagają trzymania ich w lodówce. Co więc wtedy zrobić? Takich rzeczy lepiej nie chować w kuchni, tylko znaleźć na nie miejsce w swoim pokoju. Może to być jakiś osobny koszyk lub wygospodarowane miejsce w szafce. Będziecie mieli zawsze coś pod ręką i większą gwarancję, że nikt Wam tego nie zje ^^.

Czy można ugotować coś sobie samemu? Jak najbardziej, jeśli oczywiście jest kuchenka, garnki i składniki, które sami sobie kupicie. A wspólne gotowanie z przyjaciółmi może być naprawdę fajną zabawą, polecam spróbować :).

Dobrze jest też z czasem zorientować się w okolicy, poszukać dobrych restauracji lub zwykłego McDonalda. W sytuacjach kryzysowych (okropny obiad) będzie jak znalazł ;). Część internatów zgadza się też często na zamawianie sobie pizzy, a ogromna pizza w gronie przyjaciół to zawsze dobra opcja :).

Dobrze jest też czasem wziąć sobie z domu jakieś zapasy. W naszym internacie nie mamy kolacji w niedzielę (na weekendy wracamy do domu, a część wychowanków wraca już w niedzielę wieczorem), a w poniedziałek śniadania, więc warto zabrać z domu jakieś kanapki, lub nawet swoje ulubione danie.

Radzę tylko uważać na sępy, na pewno znajdzie się ktoś łasy na jedzenie, a na pewno nie chcecie się pozbyć swoich zapasów ;).

Na dziś to tyle, mam nadzieję, że Was tym nie zanudzam :). 

Tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :D.

Luriko

sobota, 3 września 2016

Podsumowanie miesiąca - sierpień


Hejka hej ^^.

Kolejny miesiąc tego roku już się skończył. Dodatkowo skończyły się wakacje i czas (przynajmniej dla niektórych) wrócić do szkoły. Powiem szczerze, że bardzo chciałabym mieć jeszcze wakacje. Ale niestety, trzeba znowu rzucić się w wir pracy. Podsumujmy sobie więc ten piękny, słoneczny sierpień :).

W sierpniu przeczytałam jedynie książki, z czego dwie były light novelkami. Ale to nic, może uda mi się jeszcze ten wynik poprawić ^^. Dało to łącznie 623 strony, czyli jakieś 20 dziennie. To mniej niż w zeszłym miesiącu, ale nie poddaję się ;). W tym miesiącu opublikowałam 5 postów, czyli o 6 mniej niż w lipcu. Może nie udało mi się utrzymać regularności, ale będę się starać ^^.

Skończyłam czytać w sierpniu 1 książkę, ale za to jakich rozmiarów. :) Liczyła sobie 828 stron, a zatem każdego dnia czytałam średnio ok. 27 stron dziennie. Opublikowałam niestety tylko 1 posta, czyli o 2 mniej niż w lipcu. No cóż, jestem jedną z tych osób, które dopadło wakacyjne lenistwo, ale postaram się to nadrobić! - Tessa

Nadszedł czas na podsumowanie ogólnych statystyk bloga. Liczba obserwatorów to 24. Dziękujemy naszym stałym obserwatorom i obiecujemy starać się jeszcze bardziej :). Pamiętajcie, że jesteście niezastąpieni ^^. Ilość komentarzy wzrosła o 3, dając łącznie 443 Wasze opinie. W sierpniu naszego bloga wyświetlono 1139 razy, czyli średnio 37 razy dziennie. Dzięki temu ogólna liczba wyświetleń wzrosła do 17459. Najpopularniejszym postem w tym miesiącu był znowu post Tessy, czyli Premiery miesiąca - sierpień.

Wrzesień to dla nas początek roku szkolnego, a co za tym idzie więcej pracy, więcej zajęć i mniej czasu wolnego. Ale na czytanie zawsze znajdzie się czas :). Jak Wam minęły wakacje? Na pewno wszyscy będziemy za nimi tęsknić :). Na wrzesień na razie nie mam żadnych planów, ale może się to jeszcze zmieni ^^.

Na nowy rok szkolny życzę wszystkim jak najlepszych ocen, jak najmniej sprawdzianów i jak najwięcej wolnego czasu na czytanie książek :D. Bądźcie silni i ambitni. A pierwszakom, zarówno w liceum jak i w gimnazjum życzę wspaniałych nowych znajomości i powodzenia w nowej szkole ;).

A tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

czwartek, 1 września 2016

Witamy w internacie #1 - początki

Hejka hej ^^.

Dzisiaj mam dla Was małą niespodziankę. Ponieważ w zeszłym roku widziałam dość spore zainteresowanie tematem internatu, postanowiłam w tym roku stworzyć dla Was serię kilku postów pomagających przeżyć kilka pierwszych dni w tym oto przybytku. Tak więc na samym początku słowo otuchy - na pewno nie jest strasznie ^^.

Pewnie większość z tych, którzy zaczęli swoją przygodę z internatem ma już pierwszy dzień (a może nawet noc) za sobą. U nas pierwszoklasiści kwaterowali się 31 sierpnia koło 15:00, a starsi kilka godzin po nich, żeby młodsi zdążyli się oswoić z budynkiem i podpisać wszystkie niezbędne dokumenty.

W moim internacie jest tradycja, że pierwszego dnia po względnym rozpakowaniu się starsi chodzą po pokojach i witają się z nowymi, a także starymi wychowankami. Tak więc z Tessą i dwójką naszych przyjaciół zrobiliśmy. Ma to duży wpływ na pierwszoklasistów, pokazujemy że nie jesteśmy straszni i pierwsi wyciągamy rękę w stronę przyjaźni :). 1 rada dla pierwszaków: nie bójcie się pytać i prosić o pomoc starszych kolegów/koleżanki! Już z doświadczenia wiem, że nie gryziemy i zawsze chętnie służymy pomocą. Troszkę się przy tym dowartościowujemy jako starsi i bardziej doświadczeni ;).

Zauważyłam, że nowi wychowankowie coraz szybciej się aklimatyzują. Choć są jednostki, które pozostają trochę w tyle, ale takim staramy się poświęcać więcej uwagi. Zazwyczaj przyjście do internatu wiąże się również z rozpoczęciem nauki w nowej szkole. 2 rada: podpytajcie starszych uczniów o nauczycieli oraz szkołę. Naprawdę nie gryziemy, a możemy dużo powiedzieć na temat charakterów czy sposobu nauczania przez uczącego Cię pedagoga (również z różnymi anogdetkami, ciekawostkami, a czasem nawet historiami, których nauczyciele nie powinni usłyszeć :D). Jeżeli będzie taka potrzeba to chętnie wskażemy klasę czy oprowadzimy po szkole :). Mała rada poboczna - jeżeli przychodzicie do starszych do pokoju weźcie ze sobą zbędne chipsy do poczęstowania (jeśli macie). Jedzenie to w internacie towar deficytowy, więc na pewno potem starsi będą bardziej rozmowni ^^.

Skoro jesteśmy przy jedzeniu, oto 3 rada: pierwszego dnia warto rozejrzeć się za sklepami spożywczymi i restauracjami w pobliżu internatu. Może nawet poszukać numery kilku pizzerii z dowozem. Poznacie przy okazji okolice Waszego nowego drugiego domu, a jedzenie stołówkowe często nie wystarcza dla przeciętnego licealisty tęskniącego za posiłkami od mamy :).

Ostatnia na dziś, 4 rada: zaprzyjaźnijcie się ze swoimi współlokatorami (jeżeli już ich wcześniej nie znaliście) i podzielcie między sobą obowiązki. Nikt nie lubi sprzątać, ale nie warto jest z tego robić kłótni, o wiele lepiej współpracować. Jeżeli współlokator nie jest osobą, z którą łatwo będzie się Wam dogadać, chociaż spróbujcie to zrobić. Z pewnością tego nie pożałujecie :).

Na dzisiaj to już wszystko, wszyscy jesteśmy zmęczeni po całym dniu wrażeń, a jutro już pierwszy dzień zmagań ;). Myślę, że niedługo pojawi się jeszcze kilka postów z tej serii, jeżeli ktoś właśnie poszedł do internatu i choć trochę mu pomogę w przeżyciu, to będę z tego powodu niezmiernie szczęśliwa :). Powodzenia w nowym roku szkolnym ;).

A tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ^^.

Luriko

sobota, 27 sierpnia 2016

183 metry strachu - recenzja filmu

Hejka hej ^^.

Na początku przepraszam za moją długą nieobecność, ale każdy musi mieć trochę wakacji ;). Ja wyjechałam na obóz ASG. Jeżeli będziecie chcieli, chętnie Wam o tym opowiem :). Ale teraz czas już przejść do istoty tego posta, mianowicie do mojej paplaniny na temat filmu, który dosłownie skradł moje serce - The  Shallows. 

W wyniku splotu nieszczęśliwych wypadków młoda kobieta, Nancy (w tej roli Blake Lively) zostaje uwięziona na mieliźnie. Od brzegu dzieli ją niecałe 200 metrów, ale mieliznę opływa ogromny żarłacz biały, skutecznie oddzielając ją od brzegu. Walka o życie zmienia się w psychologiczną walkę o przetrwanie.

Od kiedy usłyszałam o tym filmie, od razu wiedziałam, że jest to coś dla mnie. I nie pomyliłam się. Zakochałam się w nim, dlatego moja opinia będzie bardzo subiektywna ;).

Być może fabuła może wydać się trochę naciągana, a szczególnie jej zakończenie, ale każdy wątek został dobrze wyjaśniony. Chciałabym być tak silna jak główna bohaterka, Nancy. Film jest pełen fizycznej, ale przede wszystkim psychicznej walki z przeciwnościami i niesamowitej woli przetrwania, nie pozwalającej Nancy poddać się ani na chwilę. Dziewczyna miała ciężkie chwile w swoim życiu, a mimo to nadal nie chce zrezygnować z życia na ziemskim padole. Wielki podziw dla jej silnego charakteru, a także dla osoby, która go wymyśliła. I oczywiście dla aktorki za niezwykle przekonujące zagranie tej postaci.

Muzyka w filmie również zasługuje na uznanie. Od razu przypadła mi do gustu, choć wiem, że nie którym nie podoba się taki rodzaj rytmów. Wiem też, że niektórzy narzekają na dużą ilość slow motion, ale osobiście uważam, że dodało to jedynie uroku i klimatu całemu filmowi.

Podsumowując, film trafił na listę moich ulubionych filmów. I nie będę się przejmować opinią hejterów :). 

Widzieliście ten film? Może macie zamiar dopiero się z nim zapoznać? Polecicie jakieś fajne ekranizacje do obejrzenia? Chętnie zapoznam się z jakimś nowym filmem ^^.

A tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :).

Luriko

wtorek, 9 sierpnia 2016

Unboxing #1

Hejka hej ^^.

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać, co przyszło wczoraj do mnie w paczce :).

Na wstępie powiem, że bardzo długo wyczekiwałam tej paczuszki, ale na reszcie się doczekałam ;). Szczerze powiem, że już dwie pozycje z tej paczki przeczytałam ^^. Ale co dokładnie znajdowało się w tej paczce? 

Otóż mangi oraz light novels. Zamówiłam je, ponieważ już od dawna interesuję się Japonią i jej kulturą, uwielbiam anime i właśnie mangi. A ponieważ wybieram się niedługo na obóz, to chciałam zabrać ze sobą właśnie light novels (oczywiście oprócz jednej czy dwóch książek :D). Więc, jeśli oczywiście to kogoś zainteresuje, zapraszam do obejrzenia moich nowych zdobyczy ^^.





Trzy nowelki, czyli No Game No Life oraz dwie pierwsze części Sword Art Online mam zamiar zrecenzować po przeczytaniu, jeśli byście chcieli wiedzieć :).

P.S. Wykorzystajcie jeszcze tę końcówkę wakacji najlepiej jak możecie ;).

A tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :D.

Luriko