niedziela, 28 czerwca 2015

Rok wilkołaka - recenzja książki

Jest i w końcu moja pierwsza recenzja. Postanowiłam, że każdą książkę ocenię na podstawie kryteriów, a mianowicie fabuła, bohaterowie, opisy, styl autora/autorki i oprawa wizualna. Do rozdania mam maksymalnie 25 punktów, po 5 na każdą kategorię. Mam nadzieję, że taki system przypadnie Wam do gustu :).

Szczerze? Ciężko było mi zabrać się za tą recenzję. A dlaczego? Bo nie lubię wystawiać niepochlebnych opinii książkom. Tak. Dobrze czytacie. Ta książka nie przypadła mi do gustu, mimo że Stephen King jest dla mnie (i pewnie nie tylko) mistrzem horroru. A dlaczego mi się nie spodobała? Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam do zapoznania się szczegółowo z moją opinią ;).

Fabuła 
Zazwyczaj w tym miejscu opisuje się po krótce fabułę, jednak osobiście uważam, że książki liczącej sobie niewiele ponad 140 stron nie da się streścić. Niemniej jednak postaram się to zrobić.

"Rok wilkołaka" podzielony jest na 12 rozdziałów, każdy odpowiada jednemu z miesięcy. Opowiada o atakach wilkołaka, który podczas pełni księżyca zabija swoje ofiary (człowieka lub zwierzę). Mieszkańcy Tarker's Mills są przerażeni tymi wydarzeniami i próbują zdemaskować napastnika.

W moim odczuciu fabuła była trochę niespójna. W niektórych momentach potrafiłam się zgubić, głównie ze względu na skoki w wydarzeniach (akcja dzieje się co miesiąc przez około kilka dni). Na początku wydawało mi się także, że fabuła będzie trochę oklepana, jednak "im dalej w las, tym więcej drzew"; fabuła rozkręca się, zaczyna rozwiązywać i nareszcie rysuje się nam postać tytułowego wilkołaka.

No właśnie. Wilkołak. Bałam się sięgnąć po ten tytuł. Głównie ze względu na obecne trendy młodzieżowe. Bo powiem szczerze, że nie do końca przepadam za "Zmierzchem" i innymi opowieściami, których bohaterowie są wilkołakami bądź wampirami. Jednak, jak przystało na pana Kinga, agresor nie był przekoloryzowaną postacią, jak to często bywa, a prawdziwym czarnym charakterem ukrywającym się przez prawie całą książkę w cieniu.

Spodziewałam się większego "dreszczyku" po tej książce. Liczyłam na jakieś doznania związane ze strachem czy niepokojem. Pozycja ta okazała się być bardziej odpowiednia dla fanów kryminałów. Więc... dostałam trochę inny rodzaj doznań, ale były one równie silne, jakich się spodziewałam. Może nie porównywałabym tego z twórczością Agathy Christie, ale wciąż jest to przyjemna lektura, niezobowiązująca, aczkolwiek największym minusem jest problem z odnalezieniem się w niektórych miejscach.

                                                                                                                                          Moja ocena: 3/5

Bohaterowie
W tej książce poza tytułowym wilkołakiem nie ma głównego bohatera, a i ten pojawia się nie za często. W każdym rozdziale narracja jest trzecioosobowa i skoncentrowana jest wokół osoby, która stanie się ofiarą lub kogoś, kto ma z zabójstwem w tym miesiącu bezpośredni związek. Jak łatwo się domyśleć, dzięki zastosowaniu takiej techniki mamy bardzo dużo bohaterów, których nie poznajemy jednak zbyt dogłębnie.

Mimo tego postaci zarysowane są z charakterystyczną dla Stephena Kinga różnorodnością. Miasteczko przepełnione jest różnymi indywiduami i każdy z poznanych przez nas mieszkańców sprawia wrażenie żywego i realistycznego. I tutaj duży ukłon w stronę autora.

                                                                                                                                          Moja ocena: 5/5

Opisy
Pierwszym, co rzuciło mi się w tej książce pod tą kategorią, są opisy morderstw. Ci z Was, którzy mieli już okazję zapoznać się z twórczością tego autora, na pewno wiedzą, o czym mówię. Są bardzo... dokładne, siarczyste i nie pozostawiają wątpliwości co do brutalności przedstawionych scen. Mi to nie przeszkadza, choć z pewnością działa na wyobraźnię. To jest jednak wyłącznie sprawa gustu.

Jeśli chodzi o inne opisy, to nie rzuciły mi się w oczy. Prawdę mówiąc, musiałam zajrzeć powtórnie do książki, aby je sprawdzić. Podczas czytania nie były irytujące i nie przeszkadzały w płynnym zagłębieniu się w historii, co oczywiście uznaję za plus. Dodatkowo pozwalały wykreować sobie w wyobraźni świat przedstawiony z odpowiednią precyzją, więc mam tylko niewielkie zastrzeżenia w postaci ich niezauważalności.

                                                                                                                                                                                      Moja ocena: 4/5

Styl autora
Nadal pozostaję przy stwierdzeniu, że Stephen King to jeden z moich ulubionych pisarzy. Jasne jest zatem, że jego styl bardzo mi odpowiada. Mimo tych niespójności i trudności w odnalezieniu się to, jak pisze swoje książki jest czymś niepowtarzalnym. Potrafi zmusić czytelnika do refleksji nad tym, co by było, gdyby to on stał się takim wilkołakiem i kto tak naprawdę nim jest. Można doczytać się między wierszami niezadanych, ale bez wątpienia obecnych pytań. Za to właśnie cenię tego autora.

                                                                                                                                          Moja ocena: 5/5

Oprawa wizualna
Może niektórzy z Was uważają, że oprawa wizualna książki wcale nie jest ważna, że "nie ocenia się książki po okładce" i tak dalej. Ale nie zamierzam mówić tutaj o samej okładce, chociaż tej także niczego nie brakuje. Została wykonana starannie, mimo że oprawa jest miękka to książka nie wygina się i nie gniecie. Rozdziały są oddzielone od siebie schludnymi, dobrze zaprojektowanymi graficznie stronami. Marginesy nie przeszkadzają w czytaniu, tak samo jak dobrze dobrana czcionka. Dodatkowo książka opatrzona jest ilustracjami, które jednak nie przypadły mi do gustu. Wykonane zostały specyficzną techniką w czerni i bieli, a kreska ilustratora wcale mi się nie podoba. Rozpraszało mnie to trochę w czytaniu i moim zdaniem oszpecało wydanie.

                                                                                                                                       Moja ocena: 3,5/5
_________________________________________________________________________________
                                                                                                                                           Razem: 20,5/25

To średni wynik jak na Stephena Kinga (wiem, bardzo czepiam się jego nazwiska :D). Jak wiecie, w planie mam następną jego książkę, więc liczę, że bardziej przypadnie mi do gustu ^^. Mimo wszystko polecam tę książkę wszystkim fanom twórczości tego autora i tym, którzy szukają niezobowiązującej, krótkiej, ale za to wciągającej lektury :).

A Wy co sądzicie o tej książce? Czytał ktoś może? A o twórczości Stephena Kinga? Z niecierpliwością czekam na Wasze przemyślenia i dziękuję za dotrwanie do końca tego wywodu ;).

Jednocześnie przypominam, że już jutro początek nowej serii "Poniedziałek z..." :D. Mam nadzieję, że zechcecie choć rzucić na nią okiem i być może Was zainteresuje? Zatem do jutra i życzę wszystkim miłego popołudnia :)

Luriko  

2 komentarze:

  1. Nie czytałam jeszcze żadnej powieści Kinga i to chyba nie będzie książka po którą sięgnę najpierw, chcąc przeczytać coś tego autora. ;)

    zaczytanekoty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wiele bardziej polecam "Lśnienie", moją ulubioną wśród jego twórczości ;).

      Usuń