sobota, 16 kwietnia 2016

Księga cmentarna - recenzja książki

Hejka hej ^^.

Jak zwykle, mam świadomość tego, jak dawno nie pisałam. Co więcej, powiem Wam, że mam świadomość, jak wiele postów mam do nadrobienia. Ale to nic, wszystko w swoim czasie, na pewno to odrobimy ^^. Jak tak sobie liczę, mam do zrecenzowania jeszcze jakieś 7 książek, więc tematów na posty w najbliższym czasie raczej mi nie zabraknie :).

Dzisiaj mam dla Was książkę, która pochłonęła mnie od pierwszych strony. Zakochałam się w fabule, zakochałam się w okładce, zakochałam się w stylu autora i po prostu nie znajduję słów, jak opisać historię, którą znalazłam na stronach tej książki. Jeżeli śledzicie wyniki mojego wyzwania, którego podjęłam się na początku roku, to wiecie na pewno, że przeczytałam ją już w styczniu, ale nie chciałam pisać recenzji od razu, żeby nie była ona zbytnio nacechowana emocjonalnie. Ale może już bez zbędnych wstępów zacznijmy bliżej przyglądać się owemu tytułowi.

Niektórzy pewnie sobie myślą: Ale co to właściwie za książka? Otóż, jest to Księga cmentarna autorstwa Neila Gaimana. Część z Was może słyszała o tej książce, może nawet ktoś miał okazję ją czytać, ale dla tych, którym ta nazwa nic nie mówi, przybliżę troszkę fabułę. 

Nikt Owens jest małym dzieckiem, które cudem ucieka przed mordercą. A jak taki malutki szkrab poradził sobie ze śmiercionośnym zagrożeniem? Otóż schronienia udzielił mu pobliski cmentarz. Nik uczy się życia od duchów, zjaw i widm mieszkających na cmentarzu, ale nadal nie jest bezpieczny, ponieważ morderca nie ustaje w wysiłkach, aby ukończyć swoje zadanie... Czy Nikowi uda się doczekać dorosłości?

Sami musicie przyznać, że historia zapowiada się dość nietypowo i intrygująco. I z czystym sumieniem mogę Wam powiedzieć, że taka właśnie się okazała. Śledziłam losy tego chłopca z zapartym tchem, razem z nim obserwowałam mieszkańców cmentarza i uczyłam się od nich wielu przydatnych umiejętności, zawiązywałam przyjaźnie i z zaciekawieniem badałam świat dookoła. Powiem więcej, że nawet w pewnym momencie się wzruszyłam (a w tym czasie akurat byłam w hotelu, więc dla innych musiał to być bardzo komiczny widok :D). Do dziś bardzo mile wspominam tę historię, nie tylko myśląc o książkach, ale też w innych sytuacjach. Słowem, zapadła mi w pamięć.

Bohaterowie, mimo tego, iż de facto nie są ludźmi, są bardzo "ludzcy", kolokwialnie mówiąc. Bez trudu jestem w stanie sobie wyobrazić ich w prawdziwym życiu. Zarówno samego Nika - głównego bohatera całej książki, jak i jego przybranych rodziców, opiekuna, nauczycielkę, innych mieszkańców cmentarza oraz inne drugoplanowe postaci. Największą zagadką są dla mnie mordercy - to właśnie oni wydają mi się najmniej "ludzcy", ale w moim odczuciu jest to zabieg jak najbardziej zamierzony, gdyż dodaje im to tajemniczości i grozy. Każda postać ma swoje niepowtarzalne cechy i zachowuje się stosownie do swojej płci, wieku, stanu społecznego itd. Każda jest warta uwagi i sama ich obecność dodaje wiele do historii.

Opisy nie dłużą się w trakcie czytania, ponieważ nie są przy długie, jak również zostały napisane bardzo przystępnym językiem. Wprowadzają one wiele pobocznych, ale interesujących wątków i wydarzeń z przeszłości, których świadkami nie byliśmy. Narracja jest trzecioosobowa, co pozwala poznać wydarzenia z wielu punktów widzenia. Choć narrator przeważnie skupia się na głównym bohaterze i jego perypetiach (co jest w sumie logiczne, w końcu to główny bohater), to nie zabraknie również rozdziałów przybliżających nam poczynania mordercy czy nawet przygody opiekuna Nikta. Dzięki temu książka z każdą stroną jest coraz bardziej interesująca. 

Jak już mówiłam na samym początku, styl Pana Gaimana bardzo przypadł mi do gustu. Zdradzę Wam w sekrecie, że trochę się tego obawiałam, ponieważ zanim zaczęłam czytać tę pozycję, Tessa zabrała się za inną książkę tego autora i nie doczytała jej do końca, ponieważ właśnie ten styl nie przypadł jej do gustu. Mamy dość podobny gust czytelniczy, wobec czego trochę się obawiałam, czy mi się spodoba, ale o dziwo mogę nawet powiedzieć, że jest on jednym z moich ulubionych. Jest prosty, ale ma w sobie coś intrygującego, co trzyma czytelnika przy książce i nie pozwala puścić. Takie właśnie powinny być książki - w pełni zrozumiałe i niezwykle interesujące.

Co się tyczy oprawy wizualnej - TAK! NARESZCIE! ALLELUJA! Dobra, koniec entuzjazmowania się, rozchodzi się o to, że pozycja ta jest w twardej oprawie, co, jak zapewne zdążyliście się zorientować, bardzo się dla mnie liczy. Sama okładka jest minimalistyczna: ma przyjemną w dotyku fakturę, jest czarna, a napis na niej jest srebrny. Dodatkowo książka zaopatrzona jest w obwolutę przedstawiającą inną wersję okładki. Czcionka sprzyja czytaniu, jest optymalnie duża i czytelna. Marginesy również są odpowiedniej wielkości. Jakby tego było mało, w środku znajdziemy również piękne ilustracje wykonane przez Irka Koniora. Powiem tak - jest to jedna z niewielu książek, w której nic bym nie zmieniła od strony wizualnej. Duży plus ode mnie dla wydawnictwa.

Zatem, z całego serca polecam Wam Księgę cmentarną. Gwarantuję, że czas przy niej spędzony nie będzie czasem straconym. Oczywiście jest to jedynie moja opinia, ale z pewnością warto się przekonać samemu, czy ta książka przypadnie Wam do gustu. Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze na temat tej pozycji - może już ją czytaliście? Znacie jakieś inne dzieła tego autora (osobiście na pewno nie zamierzam poprzestać na tej jednej)? Zamierzacie przeczytać? Co o niej sądzicie?

Z czystym sumieniem i miłą chęcią daję tej książce najwyższą ocenę: 25/25.

W najbliższym czasie spodziewajcie się również porcji cytatów z tej książki, jak również i ze Szklanego tronu - jego recenzję autorstwa Tessy znajdziecie tutaj. A tymczasem nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo :).

Luriko

2 komentarze:

  1. Mam w planach tę książkę :) już czytałam dwie pozycje tego autora i muszę przyznać że ma oryginalny styl pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, świetna! Ahh.. ten cudowny klimat *.* Chyba muszę sięgnąć po inne książki tego autora :)

    OdpowiedzUsuń