środa, 1 kwietnia 2015

Z dwóch perspektyw - "Zbuntowana"

20 marca był dniem długo wyczekiwanym zarówno przeze mnie, jak i Luriko! Wtedy to wreszcie miałyśmy okazję obejrzeć "Zbuntowaną", ekranizację drugiej części trylogii "Niezgodna" autorstwa Veronici Roth. Jeśli ktoś nie zna fabuły, to w wielkim skrócie ją przybliżę: akcja rozgrywa się w przyszłości, w społeczeństwie podzielonym na 5 frakcji, zgodnie z cechami charakteru. 16-letnia Tris pasuje do kilku, co czyni ją Niezgodną. Takich ludzi się wyłapuje, ponieważ są zagrożeniem dla systemu frakcyjnego. Po pewnym czasie dochodzi do ataku jednej z frakcji.

Ogólnie rzecz biorąc, film bardzo mi się podobał. Co prawda odbiegał trochę od książki i zabrakło mi sceny z Tris pod wpływem serum pokoju (to właściwie jedyne czego żałuję), ale przymknęłam na to oko. Momentami odnosiłam wręcz wrażenie, że niektóre rzeczy zostały przedstawione w sposób bardziej logiczny niż w literackim pierwowzorze. No i główne wątki zostały zachowane.

Oglądając film z pewnością nie można narzekać na nudę. Bez przerwy coś się dzieje, zwrotów akcji nie brakuje, tak samo jak wątku miłosnego, który jest ciekawym uzupełnieniem. Theo James w roli Cztery, chłopaka głównej bohaterki, jak zwykle spisał się świetnie. Ponadto możemy zobaczyć wkurzającego Caleba, czyli brata Tris, a także momentami zabawnego (tu zaskoczenie!) Petera.

Nietrudno było dostrzec, że w tej części wykorzystano większą ilość efektów specjalnych niż w pierwszej. Można było się tego domyśleć po zobaczeniu zwiastunów, w których pewne elementy były trochę nielogiczne, na szczęście w filmie ich pochodzenie zostało wyjaśnione.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia, a mianowicie soundtrack. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie 2 utwory wykorzystane na końcówce: Holes in the sky w wykonaniu M83 oraz Blood hands zespołu Royal Blood. To godne uwagi piosenki, zwłaszcza że nadawały scenom odpowiedni klimat.

Po obejrzeniu filmu byłam pozytywnie zaskoczona. Szczerze mówiąc, po wyżej wspomnianych zwiastunach nie spodziewałam się zbyt wiele, bo od razu można było dostrzec wiele niezgodności z książką. No cóż, tak zresztą było, ale wymienione przeze mnie plusy jak widać jakoś to zrekompensowały, skoro ekranizacja mi się podobała ;)

Tessa


Zgadzam się z moją przedmówczynią, aczkolwiek mam jeszcze kilka bardziej krytycznych uwag.

Po pierwsze: skrzynka. Jaka skrzynka? O co chodzi? A no o to, że kilka wątków fabularnych z powieści zostało skompresowanych i wrzucono je w jeden rekwizyt: metalową skrzynkę mającą rzekomo zawierać symulacje wszystkich 5 frakcji, które może przejść tylko Niezgodny. Wszystko po to, aby odblokować wiadomość zostawioną mieszkańcom Chicago przez potomnych. Ja wiem, miało to służyć koniecznemu skróceniu czasu trwania filmu, ale na początku (oczywiście kierując się książką) w ogóle nie było wiadomo, o co chodzi. 

Po drugie: zakończenie. Nie mam zamiaru tutaj oczywiście spojlerować, powiem jedynie, iż ciężko jest mi po nim wyobrazić sobie ekranizację "Wiernej". Niepokoi mnie to. Czy ostatnia cześć tej trylogii będzie jeszcze bardziej zmodyfikowana? Czas pokaże.

Po trzecie: właściwie to nie ma już po trzecie :)

Podsumowując, film podobał mi się bardzo, wyliczając wypunktowane wcześniej wady. Na zakończenie dodam tylko, że gorąco polecam ten film wszystkim, nawet tym, którzy nie oglądali pierwszej części. A to dlatego, że byłam na nim z kuzynką i tylko pobieżnie wyjaśniłam jej fabułę pierwszej części, a mimo to bawiła się świetnie i zachwala sobie tą ekranizację. Tak więc, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć miłego seansu ;) 

Luriko






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz