niedziela, 17 stycznia 2016

Pas Deltory. Puszcze Milczenia - recenzja książki

Hejka hej ^^

Dzisiaj mam dla Was kolejną recenzję. Na tapetę weźmiemy dzisiaj Pas Deltory. Puszcze Milczenia autorstwa Emily Roddy (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam nazwisko tej pani). Jak to się stało, że taka dość krótka książka znalazła się w moich rączkach? Śpieszę z wyjaśnieniami (tak przy okazji: zaczęłam ostatnio interesować się naszą piękną polszczyzną i poprawiać swoje błędy, zatem zarówno "spieszyć" jak i "śpieszyć" są formami poprawnymi gramatycznie :D).

Było to już dosyć dawno temu, nawet nie pamiętam dokładnie, kiedy. Byłam w Warszawie w Empiku z moją siostrą (uprzedzając: nie, nie mieszkam w Warszawie). Jak zwykle, oglądałam książki, nie przejmując się niczym. No i mój wzrok padł na serię niewielkich książek. Był to właśnie cykl Pas Deltory. Tytuł z czymś mi się kojarzył, więc przekopałam całą moją pamięć w poszukiwaniu tego tytułu. I znalazłam. Otóż oglądałam kiedyś fragmenty anime o właśnie takim tytule, opartym na tejże historii. Dlatego, patrząc jeszcze na cenę (15 złotych polskich) postanowiłam ją sobie kupić.

I co? I nic. Kupiłam tą książkę i czekała na swoją kolej. I w końcu się doczekała. Co o niej sądzę? O tym już za chwilę :).

Nad Królestwem Deltory zapanował nikczemny Władca Mroku. Zmusił do ucieczki rodzinę królewską i zniszczył Pas Deltory, którego magia chroniła królestwo od niepamiętnych czasów. Szesnastoletni Lief wyrusza w niebezpieczną podróż - musi odnaleźć siedem kamieni, które tworzyły Pas i bez których Deltora już na zawsze pozostanie terroryzowana przez Władcę Mroku. Tajemnice, niebezpieczne stworzenia, wróg czający się w cieniu drzew... Odzyskanie Pasa Deltory wcale nie będzie łatwe.

Szczerze? Fabuła mnie nie wciągnęła. Między innymi dlatego, jak już oczywiście zabrałam się za tę książkę, tak długo zajęło mi jej przeczytanie. Nie potrafiłam jej poczuć. Jednak w końcu odnalazłam się w tej historii. I kiedy ta książka w końcu naprawdę się rozkręciła, to równie nagle się skończyła. Doszłam do wniosku, że ta opowieść powinna być dłuższa. Na szczęście jest jeszcze jej kilka części, a następną już sobie kupiłam :). Nie zmienia to faktu, że książka mozolnie się rozwijała i trudno mi było się w nią wgryźć.

Bohaterowie są płascy. Bardzo niewiele się o nich dowiadujemy. Również przez ogromny skok w wydarzeniach, ale nie będę tego rozszerzać, ponieważ może to skutkować spojlerami. Lief? Poznajemy go dopiero w połowie książki, przez co także niewiele o nim wiemy, ale to jeszcze przeżyję, ponieważ mamy nadzieję, że poznamy go lepiej w następnych częściach serii. Ale zawiodłam się bardzo na niektórych postaciach drugoplanowych. Wiemy o nich tylko, że są, ewentualnie kilka wybranych cech za równo charakteru jak i wyglądu. Przeszkadzało mi to w wyobrażaniu sobie tych postaci, nie mówiąc już o utożsamianiu się z nimi. Tutaj ogromny minus.

Za to opisy wydarzeń czy miejsc są bardzo przystępne. Nie dłużą się, starczą do wyobrażenia sobie świata przedstawionego (choć są absolutnym minimum). Nikt nie powinien podczas czytania czuć potrzeby ich omijania. Prawdę mówiąc, było ich dość mało. Ale, miejmy nadzieję, rozwinie się to w kolejnych częściach. Za to podobał mi się opis samej tytułowej puszczy, za co należy się plusik.

Styl autorki? Przeciętny. Nawet troszeczkę poniżej przeciętnej. Bardzo czekam na rozwinięcie się tej historii, ponieważ ma ona w sobie potencjał wspaniałej przygody. Natomiast prawdziwą przygodę dostajemy dopiero pod koniec książki. Mam nadzieję, że następna część będzie przepełniona poszukiwaniem kolejnego kamienia z Pasa Deltory. Jednak jej książka nie drażni niczym, styl autorki wręcz odpręża, nie zmusza do zbytniego myślenia, więc na ferie jak znalazł ^^.

Co do oprawy wizualnej, jak zwykle brakuje mi twardej oprawy. Chociaż może nie opłaca się wydawać tak krótkiej książki w twardej okładce? Nie mam pojęcia. Ale za to wzór okładki niezwykle przypadł mi do gustu. Dodatkowa mapka w środku oraz kilka ilustracji świetnie dopełnia tę opowieść. Czcionka jest wygodna do czytania i rozdziały ładnie skomponowane. Tutaj nie mam nic do zarzucenia.

Podsumowując, traktuję ten tom Pasa Deltory jako początek historii. Oznacza to, że wciąż czekam, aż się porządnie rozkręci. Czytało mi się go całkiem przyjemnie, niezobowiązująco. Polecam wszystkim, którzy chcą się zrelaksować, lubią przygody i nie przeszkadza im spora ilość tomów oraz stosunkowo niewielki rozmiar książki. Chcecie się przekonać sami? To pędźcie do księgarni ^^.

A tak przy okazji: moja ocena to 16/25. Czekam, aż historia nabierze tempa :).

Na dziś to już wszystko, nie dajcie się i do zobaczenia już niedługo ;).

Luriko

3 komentarze:

  1. Czytałam ze dwie części i muszę przyznać, że mnie nużyła ta opowieść. Ale dla najmłodszych czytelników w sam raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. To raczej nie moje klimaty ... Ale kto wie, jeśli ją dorwę to z przyjemnoscia przeczytam ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest najlepsza seria książek jaką czytałem, przeczytałem 8 części, bo tyle jest w języku polskim i czekam teraz na przetłumaczenie raszty z serii.

    OdpowiedzUsuń