sobota, 1 sierpnia 2015

Papierowe miasta - recenzja filmu

Oto i są - Papierowe miasta w kinach! Nareszcie! Oczywiście ja, jak to mam w zwyczaju, nie mogłam odpuścić i wybrałam się do kina w dzień polskiej premiery, czyli dokładnie wczoraj :) I nie będę już tutaj przedstawiać fabuły ani pisać opinii nt. książki, ponieważ już to wcześniej zrobiłam w jej recenzji (którą znajdziecie tutaj).

Co mogę powiedzieć o kolejnej ekranizacji jednej z powieści Johna Greena? Między innymi to, że cała historia z grubsza trzyma się literackiego pierwowzoru. Owszem, są pewne zmiany i pominięcia, ale nie jakieś makabryczne, a nawet jeśli to jakoś szczególnie mi nie przeszkadzały. No cóż, czytałam książkę już kilka miesięcy temu i na pewno nie pamiętam wszystkiego, co tam było. Ale powiem Wam, że to nawet lepiej, bo kiedy oglądam ekranizację jakiejś powieści świeżo po jej przeczytaniu, to wtedy różnice o wiele bardziej rzucają mi się w oczy, bo pamiętam więcej szczegółów, więc wtedy też bardziej się denerwuję. A tak to sobie spokojnie oglądam :) Dobra, do rzeczy: esencja książki została całkiem nieźle przeniesiona na ekran, może nie idealnie, ale tak też jest dobrze :)

Podczas oglądania filmu z pewnością nie można narzekać na nudę. Cały czas dzieje się coś ciekawego, a wiele momentów wręcz rozśmiesza do łez :) Niestety w mojej sali było dosyć sporo takich dziewczyn, które czasem chichotały bez powodu, co było irytujące. Czy niektórym naprawdę tak ciężko uszanować to, że inni chcieliby w spokoju obejrzeć film? Ech, no cóż, taka tylko uwaga z mojej strony.

Aktorzy całkiem dobrze się spisali w swoich rolach, szczególnie Natt Wolff jako Q, Austin Abrams (Ben), Justice Smith (Radar) i Halston Sage (Lacey). Nawet Cara Delevingne była w porządku jako Margo. Początkowo nie byłam do niej za specjalnie przekonana, bo nie odpowiadała moim wyobrażeniom książkowej bohaterki, ale w filmie już mi to nie przeszkadzało.

Najpierw książka, potem film :)
Podobał mi się soundtrack - bardzo dobrze dopasowany do Papierowych miast. Nadawał wszystkim scenom odpowiedni klimat. Koniecznie muszę go sobie przesłuchać od deski do deski :)

Podsumowując: może i nie była to ekranizacja tak dobra jak Gwiazd naszych wina, ale najważniejsze jest to, że bardzo przyjemnie się ją ogląda. Polecam film zarówno młodzieży, której to jest dedykowany, jak i dorosłym. Oglądałam go z mamą i się jej podobał, więc mam do tego pewne postawy ;) A czy Wy byliście już na seansie? Jeśli tak, to koniecznie podzielcie się wrażeniami :) Do następnego! :)

Tessa

3 komentarze:

  1. Zamierzam za kilka dni pójść na niego do kina. Juz nie mogę się doczekać

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam, ale nie oglądałam jeszcze filmu. Mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach najpierw przeczytać :)

    Odpowiedziałam na Wasze pytania w LBA :)

    OdpowiedzUsuń