piątek, 10 lipca 2015

Przegląd Końca Świata: Feed - recenzja książki

Na początku chciałabym przeprosić wszystkich czytelników naszego bloga za to, że tak długo nie dodawałam żadnych recenzji. Miało na to wpływ wiele czynników, nie zawsze zależnych ode mnie. Całe szczęście, że jest tutaj Luriko ;) Dodam też, że to właśnie dzięki niej miałam okazję przeczytać książkę, której recenzję właśnie przeczytacie, ponieważ była tak dobra i mi ją pożyczyła :)

W roku 2014 miało miejsce zdarzenie, które zmieniło bieg historii całego świata o 180 stopni. Ludzkość pokonała przeziębienie i nowotwory, na skutek czego powstaje niebezpieczny wirus. Po jego aktywacji w ciele ludzie bezpowrotnie tracą swoje człowieczeństwo, aby stać się bezmyślnymi stworzeniami zjadającymi wszystko, co się rusza. Akcja książki ma miejsce 26 lat później. Telewizja już nie ma takiego znaczenia jak w dzisiejszych czasach, jej miejsce zajęła blogosfera. Poznajemy historię dwójki blogerów – rodzeństwa Georgii i Shauna Masonów. Wraz z przyjaciółką Buffy zostali zatrudnieni przez senatora ubiegającego się o stanowisko prezydenta do relacjonowania kampanii. Nie wszystko szło gładko, ponieważ w jej trakcie miały miejsce morderstwa powiązane z jego osobą...

Muszę przyznać, że uwielbiam opowieści o zombie, czy to książki, filmy, czy nawet gry. Autorka wykreowała świat przedstawiony w książce z niesamowitą dokładnością, za co duży plus. Poznajemy szczegółowo historię powstania wirusa Kellis-Amberlee odpowiedzialnego za całe zamieszanie z żywymi trupami. Nie ma żadnych wątpliwości, że o to Mira Grant bardzo się postarała, zwłaszcza po przeczytaniu podziękowań. W powstanie powieści zaangażowała sztab ekspertów, dzięki czemu sprawia ona wrażenie bardzo realistycznej.

Książka bez wątpienia wywołuje wiele emocji. Podczas jej czytania śmiałam się, byłam zaskoczona, a nawet miałam łzy w oczach (niestety nie mogłam się po ludzku popłakać, bo akurat w tych momentach byłam otoczona innymi ludźmi)... Przy okazji dodam, że nie wybaczę autorce pewnych rzeczy, które zrobiła, choć wiem, że bez nich ta książka już nie byłaby taka sama.

Bohaterowie są ogólnie rzecz biorąc dobrze wykreowani i bardzo się do nich przywiązałam. Szczególnie Georgia i Shaun, nie zachowują się jak typowe rodzeństwo, które się „nienawidzi”, ale jak ludzie niezwykle sobie bliscy, niemal czytający sobie w myślach. Istnieje między nimi nierozerwalna więź. Nie zapominajmy też o pozostałych, czyli między innymi Buffy. Na pozór typowa blondynka uwielbiająca pisać romanse i przesłodzone wiersze, a jednak świetnie obeznana w nowinkach technicznych/technologii. Ponadto nie da się nie zauważyć dużego zaangażowania i pasji całej trójki do pracy, jaką wykonują.

Teraz przejdę do minusów. Od czasu do czasu zdarzały się nudniejsze momenty, przez co czasem czytanie trochę mi się dłużyło. Oprócz tego troszkę się rozczarowałam, ponieważ po książce o zombie oczekiwałam więcej walki o przetrwanie. Tutaj jednak żywe trupy nie są głównym tematem, mimo że nieraz dają naszym bohaterom porządnego kopa w tyłek. Autorka bardziej się skupia na blogosferze i polityce, oraz uświadamia nam że owszem, zombie są groźne, ale prawdziwe szkody może wyrządzić niezarażony, myślący człowiek. W żadnym wypadku nie twierdzę, że przez to powieść mi się nie podobała, po prostu poczułam pewien niedosyt.

Podsumowując, może to nie było do końca to, czego się spodziewałam, ale mimo to książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Jestem bardzo ciekawa, co autorka przygotowała w kolejnych tomach trylogii, więc z chęcią je przeczytam (Luriko... chyba wiesz, co to oznacza? ;) ). Polecam ją osobom, które lubią klimaty apokalipsy i chciałyby poczytać powieść nie o jej wybuchu, a bardziej o tym, jak ludzie radzą sobie nieco później, kiedy to zombie stają się elementem codzienności.

Tessa

2 komentarze:

  1. Jest już na mojej liście must have :D

    http://blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się przekonać Cię do przeczytania tej książki :)

      Usuń